Milka 04.02.2008 22:12

Mój problem powstał po przeczytaniu fragmentu Ga 5,16-24.

Załóżmy sobie, że jest człowiek który uwielbia przejeżdżać otwartą ręką po mokrych kłosach pszenicy. Sprawia mu to niebywałą przyjemność. Samo dotykanie zboża nie jest złe.

Zastanawiam się, biorąc pod uwagę taka wymyśloną sytuacje, która ma jedynie obrazować problem, gdzie leży granica między przyjemnością a grzechem? Gdzie zaczyna się żądza a gdzie kończy przyjemność? Kiedy przyjemność jest zła? Kiedy dotykanie zboża staje się grzechem? Już w momencie kiedy się dotyka czy w momencie kiedy musi się dotknąć zboża aby dać ulgę ciału? Czy może on dotykać zboża raz w tygodniu czy raz dziennie, czy ma się od tego powstrzymywać?

Odpowiedź:

Przyjemność seksualna to przyjemność odczuwana w organach seksualnych. Może być zupełna (gdy łączy się z orgazmem, szczytowaniem) lub niezupełna (gdy nie występuje orgazm, ale samo rodzące przyjemność podniecenie seksualne).

Oprócz przyjemności seksualnej teologia moralna mówi o dwóch innych rodzajach przyjemności, które grzechem nie są. Są to:

a) Przyjemność czysto duchowa. Rodzi się ona we władzach rozumu i woli dzięki osiągniętemu dobru duchowemu nadprzyrodzonemu (np. radość z modlitwy, zdobytej wiedzy itd).

b) Przyjemność zmysłowa. Jest to radość odczuwana przez człowieka z powodu osiągnięcia jakiegoś dobra zmysłowego, poznanego przez zmysły: wzroku, smaku, dotyku, słuchu, powonienia (np. jedzenia smacznych potraw, oglądania pięknego krajobrazu czy nawet spojrzenia na kobietę) (na podstawie A. Kokoszka, Moralność życia małżeńskiego, Tarnów 1999, s. 49)

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg