Kasiamonika 31.01.2008 12:20

nie wiem czy to pytanie powinno byc tu zadane, ale moje sumienie sie nie uspokoi dopuki nie poznam na nie odpowiedzi a nie moge go zadac ksiedzu w mojej parafi poniewaz möj maz pracuje tam jako koscielny, i jest mi to bardzo niezreczne tam o to zapytac.

w ostatnim czasie mial miejce nastepujacy fakt: Möj maz jakis czas temu poznal dwie kobiety - jak to on nazwal "kolezanki" - pierwsza jakies dwa miesiace temu i zaczal sie z nima spotykac po mszy wieczornej na kawie w pobliskiej kafeteri nie möwiac mi o tym fakcie, po jakims czasie dolaczyla do nich jeszcze jedna nowa znajoma, z ktöra röwniez chodzil na kawe oraz telefonowal i wymienial sms-y o ogolnych tresciach np: co wlasnie kazde z nich robi i kiedy sie spotkaja. Ja z tych informacji otrzymywalam jakies zdawkowe wyrywki przkazywane mi w ten sposöb abym nie mogla polaczyc ich w jedna calosc i byc swiadoma tego co maz robi.
Jakis tydzien temu zajrzalam przypadkowo do jego telefonu i znalazlam kilka takich sms-öw od tej drugiej kolezanki, na pytanie co to jest dostalam odpowiedz ze pisac z kims sms-y, telefonowac lub chodzic na kawe wolno nawet zonatemu mezczyznie. Jedna z tych pan odwozil po kosciele do domu oczywicie röwniez i o tym fakcie möwiac mi zdawkowo a mianowice ze raz zabral JAKAS pania po drodze z kosciola bo bylo po drodze.
Nawet jak juz wiedzial ze nie chce zeby maz z ta pania telefonowal to on zrobil to podczas pracy.

A ja uwazam ze, iz maz nie möwil mi calej prawdy - byl to jednak grzech, mimo in chodzilo o wspölne wypicie kawy, bo on mnie w pewien sposöb oszukiwal.

pewnego dnia powiedzalam ze chcialabym w takim ukladze poznac te panie, jedna wiecej sie nie odezwala, a druga mialam okazje dwa dni temu poznac.

na pytanie dlaczgo nie powiedzial mi prawdy od poczatku, ze poznal samotna mila osobe i czasami ida na kawe, odpowiedzal ze wiedzial iz ja sie nigdy bym na to nie zgodzila, co nie jest do konca prawda.

Niby nawet maz pytal naszego ksiedza z parafi podczas spowiedzi - i ksiadz mu powiedzial ze on nie popelnia zadnego grzechu.

czy ma racje, ja mysle ze jest inaczj.
pozdrawiam i dziekuje z göry za odpowiedz

Odpowiedź:

Bardzo trudno postawić płot, gdy w grę wchodzą sprawy tak delikatne. Zwłaszcza że wrażliwość każdego człowieka jest nieco inna. Jedni są bardziej, drudzy mniej zazdrośni. To też współmałżonek musi brać pod uwagę...

Ogólnie rzecz biorąc pewne ścierają się tu dwie tendencje: jak blisko siebie trzeba być w małżeństwie. Jedni chcą być bardzo blisko, co druga strona może odczytywać jako chęć zdominowania. Inni wolą zachować większy dystans, co w drugiej stronie może budzić podejrzenia o chęć zdrady. Jak znaleźć złoty środek? Chyba najlepiej skoncentrować się nie na tym, co mi się od drugiego należy, ale co ja mogę mu dać...

Ważne, by był to dar, na którym naprawdę mu zależy, a nie coś takiego, czego nie chce. Mówiąc obrazowo można by to porównać do dawania prezentów: ciągle nowe skarpetki, krawaty czy swetry tak naprawdę często nie są prezentem dla męża, ale dla żony, która bardzo chce, by jej mąż dobrze wyglądał. Prezentem dla niego byłaby np. wiertarka, której posiadanie żony zwykły uważać za zwykła mężowską fanaberię. Podobnie może być w tym wzajemnym obdarowywaniu się miłością...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg