Gość 22.06.2022 12:02

Czy zycie w malzenstwie, ktore z wlasnej winy moglo byc niewaznie zawarte sprowadza grzech swietokradztwa przy przystepowaniu do Komunii swietej?Chodzi o uswiadomienie sobie pewnych spraw po latach:niewystarczajace pragnienie potomstwa-bez precyzyjnych planow tylko ze pewnie kiedys, zauwazenie u siebie zaburzen psychicznych, ktore w sumie byly od zawsze, brak doglebnego poznania drugiej osoby i bliskich krewnych, niepowiedzenie o sobie wszystkiego, niedojrzalosc-to trudno jednak zmierzyc, bo sa ludzie bardziej i mniej dojrzali.Od slubu koscielnego wszystko mi sie w zyciu zle uklada, przedtem mieszkalam z narzeczonym bez slubu kilka lat, nie chodzac do spowiedzi ani Komunii tylko na msze.Rozmawialam juz ze spowiednikami, nie sadza zeby cos bylo nie w porzadku, ale mnie to nie daje spokoju

Odpowiedź:

Proszę się nie obawiać. Dla Kościoła małżeństwo jest ważne, dopóki się nie udowodni czegoś przeciwnego. Nie ma więc mowy o tym, by ktoś, u kogo pojawiły się jakieś wątpliwości co do ważności małżeństwa popełniał grzech przystępując do Komunii.

A rozpatrując te wątpliwości.... Niedostateczne pragnienie potomstwa. Małżeństwo  mogło by być nieważne, gdyby ktoś w ogóle wykluczał posiadanie potomstwa. Jeśli planuje je mieć, ale nie zaraz po ślubie, wszystko jest w porządku.

Zaburzenia psychiczne... No, nikt nie jest dobrym sędzią we własnych sprawach. No i nikt z nas tak do końca normalny nie jest ;) Czy te zaburzenia poważnie utrudniają związek? To alkoholizm? Narkomania? Jakieś inne uzależnienie mocno rzutujące na wspólne życie? (ot, hazard). Jeśli nie, to proszę się nie przejmować

Brak dogłębnego poznania drugiej osoby i jego krewnych... To w ogóle nie jest powód, by uznać małżeństwo za nieważne. Krewnych znać nie trzeba wcale, ale partnera... To kwestia roztropności, nie tego, czy ważnie się zawarło małżeństwo czy nie. Zresztą, co to znaczy znać dogłębnie? Człowiek nieraz nawet po spędzonych z kimś latach niekoniecznie tak drugiego zna. Ba, często nie zna samego siebie, bo samego siebie potrafi zaskoczyć. Tą kwestią proszę zupełnie się nie przejmować.

Niepowiedzenie o sobie wszystkiego... No, wszystkiego powiedzieć się nie da, bo człowiek - jak napisałem wyżej - i sam siebie nie zna. Albo w ocenie siebie się myli. A zatajenie czegoś ważnego? Hmm... Ma Pani wielkie długi, które mogą wpłynąć na wasz związek, a Pani tego mężowi nie powiedziała? Albo zamordowała Pani brata męża? Jeśli nie są to sprawy takiego kalibru, to proszę się nie przejmować. Także o swoich dawnych grzechach nie trzeba przed ślubem narzeczonemu opowiadać.

Niedojrzałość... Tu nie wiem co napisać, bo nie wiem o co konkretnie chodzi.  Ale skoro mieszkacie razem, mąż wytrzymuje, dzieci (macie dzieci?) pewnie tez, to nie ma powodu do obaw. Tak się zastanawiam: czy naprawdę wszyscy dorośli są we wszystkim dojrzali? Gdyby patrzyć na sprawę tak skrupulatnie, nie byłoby ważnie zawieranych małżeństw. Ważne, że podjęła Pani obowiązki żony (i matki). To jest wyraz podstawowej dojrzałości do małżeństwa.

Nie widzę więc najmniejszych powodów do obaw o ważność Pani małżeństwa.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg