Paweł Dąbrowski 27.08.2016 16:28

Szczęść Boże nasunęły mi się jeszcze dwa pytania (niezwiązane ze sobą). Zaznaczę na wstępie, że mam problem z tzw. natręctwami, co trochę utrudnia mi podejmowanie decyzji w kwestiach moralnych.
1. Czytałem materiały na stronach prowadzonych przez katolików, którzy sceptycznie odnoszą się do postanowień Soboru Watykańskiego II. Często przytaczają oni stare dokumenty kościelne dotyczące obyczajów, które stoją w opozycji do panujących obecnie norm. Np.: zakazy wypoczywania na koedukacyjnych plażach, rygorystyczne normy dotyczące stroju (zwłaszcza kobiet), zakazy pożyczania pieniędzy na procent itp. Powołują się na oficjalne dokumenty kościelne, więc na pewien czas zabili mi klina. Znalazłem jednak Wyjaśnienie doktrynalne Kongregacji Nauki Wiary (bodajże z lat 80-tych XX wieku) w którym napisane jest m.in.: "... prawdy nauczane w sposób nieostateczny w autentycznym Magisterium zwyczajnym, które wymaga przyjęcia w różnym stopniu, zależnie od intencji i woli wyrażonej przez naturę dokumentów, przez częstotliwość, z jaką podaje się to nauczanie, lub też przez sposób jego ujęcia". Zwróciłem uwagę na częstotliwość podawania nauczania. Zakładam więc, że jeżeli nadal mówi się o przyzwoitym ubiorze i czystości spojrzenia, ale nie podaje się np. czego dokładnie nie wolno ubierać, nie zakazuje kostiumów kąpielowych i określa części ciała na które nie wolno dłużej spoglądać, lub mówi się o niemoralności lichwy (we współczesnym, rozumieniu tego słowa), nie potępiając jednocześnie normalnych kredytów, to przytaczane przez "konserwatystów" dokumenty są najzwyczajniej w świecie nieaktualne. Czy zdaniem Odpowiadającego dobrze rozumuję?
2. Drugie pytanie dotyczy gier komputerowych. Mam z nimi do czynienia przez większość życia (mam 35 lat). Pytanie nasunęło mi się po przeczytaniu wypowiedzi Benedykta XVI, który stwierdził: "Wszelka tendencja do produkcji programów - nie wyłączając filmów animowanych i gier komputerowych - które w imię rozrywki sławią przemoc, odzwierciedlają postawy antyspołeczne czy wulgaryzują ludzką płciowość, stanowi perwersję..."
Zgadzam się z nim, ale zastanawiałem się nad tym sławieniem przemocy. Ja zasadniczo nie przepadam za dodawaniem przemocy do gier na siłę. Często gram w szeroko rozumiane gry wojenne (od strategii po proste srzelaniny) i generalnie efektowna eksplozja trafionego wrogiego czołgu sprawia mi przyjemność, jest takim podkreśleniem zwycięstwa. Oczywiście grając w tego typu grę nie rozmyślam o tym, że w przypadku prawdziwego czołgu jego załoga ginęłaby w męczarniach - przeciwnie czerpię radość z rywalizacji z pełną świadomością, że nikogo nie krzywdzę. Tak samo gdy strzelam do postaci ludzkich w grze to nie dlatego by się wyżyć czy odreagować złość, ale dlatego, że to nie są, żadni ludzie tylko piksele na ekranie - jak tarcze strzelnicze. Są jednak gry w których przemoc jest nadmiernie eksponowana, by gracz mógł się nią w jakiś sposób "delektować" - to jest patologia. W takiej sytuacji albo nie gram w taką grę wcale, albo jeżeli gra pod innymi względami jest dobra to gram, a zawartą przemoc toleruję, zaliczając ją do słabych stron danej produkcji (raz zdarzyło mi się, że ogólnie bardzo dobra gra, zawierała niepotrzebną i absurdalnie wyeksponowaną przemoc - poszperałem w internecie i zmodyfikowałem plik ustawień gry tak by owe sceny wyciąć).
Podobnie zresztą postępuję w przypadku obecności w grze jakiejś duchowości - wirtualna "magia" mi nie przeszkadza (bo to nie magia - bardziej fizyka świata danej gry), podobnie jak występowanie w grze bóstw mitologicznych, czy zupełnie fikcyjnych (bo nie mają one nic wspólnego z Bogiem, są po prostu zwykłymi fikcyjnymi postaciami). Czerpię wtedy przyjemność z tego fikcyjnego uniwersum. Jeżeli jednak gra zauważa istnienie Boga, to już odzwierciedlenie to musi być prawdziwe - jakiekolwiek majstrowanie przy prawdach wiary skreśla dla mnie daną produkcję, podobnie jak odwoływanie się do realnych demonów (nie mówię znowu o wymyślonych "demonach", które poza nazwą nie mają z realnymi bytami duchowymi nic wspólnego). Przyznam jednak, że o ile obecność np. pentagramów mnie odrzuca, bo jednoznacznie kojarzy mi się z satanizmem, o tyle jeżeli ponownie gra jest ogólnie dobra i mam wrażenie, że twórcy dodali gdzieś tam pojedynczy pentagram bo uważali to za fajny ozdobnik, nie mając nic złego na myśli, to jestem czasami w stanie to zignorować, traktując obecność tego symbolu jako przejaw nietaktu/głupoty.
Czy zdaniem odpowiadającego postępuję w kwestii doboru gier słusznie?

Odpowiedź:

1. Moim zdaniem dobrze.

2. Moim zdaniem postępujesz tu roztropnie i z umiarkowanie. Czyli słusznie :)

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg