Gość 06.05.2016 19:02

Szczęść Boże
Trudny temat, ale bardzo mnie to nurtuje, bo mam dopiero 16 lat i trudno mi pewne rzeczy zrozumieć. Aborcja - jestem w 100% przeciwko i sama wiem, że nigdy bym jej nie dokonała. Ale postawmy się w takiej sytuacji: matka kilku dzieci z mężem, ma niemal 100% że umrze przy porodzie. Czy odpowiedzią na to pytanie jest po prostu: "Jeśli Bóg z nami, kto przeciwko nam?" ?. Ponieważ po rozmowie z koleżanką i powiedzeniu tego, że nawet w takiej sytuacji oddałabym życie, usłyszałam, że to ja jestem psychiczna a nie ona, która zgadza się na aborcję.

Odpowiedź:

Sęk w tym, że to sytuacja czysto hipotetyczna. Jeśli ciąża jest zagrożeniem dla życia matki (poważnym oczywiście, np. ciąża pozamaciczna) to działania mające na celu uratowanie matki, choćby było i wiadomo, ze dziecko nie przeżyje, nie są grzechem. Natomiast sam poród... Może się nie znam, ale wydaje mi się, że jeśli istnieje niebezpieczeństwo, ze sam poród  zagraża matce, to się stosuje taką metodę wydobycia dziecka z łona matki, by to zagrożenie zminimalizować. Np. przez cesarskie cięcie... Po prostu jeśli się o takim zagrożeniu wie, to już z góry podejmuje się działania, by je zminimalizować.. Na pewno poród jako taki nie jest większym zagrożeniem dla życia matki niż aborcja.

Ot, gdy kobieta choruje na serce. Czy poród będzie dla niej większym wysiłkiem niż wycięcie z jej łona dziecka? Chyba nie bardzo...

Przepraszam, jeśli czegoś nie wiem, ale to chyba tak właśnie jest...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg