Gość1 06.05.2016 17:44

1. W sprawie karalności kobiet dokonujących aborcji Odpowiadający napisał: "Nie wiem czym motywują swoją opinię odnośnie do niekaralności kobiet za aborcję biskupi, ale ja też jestem tego karania przeciwnikiem. Chodzi o to, ze... Zauważ, że stwarza to wiele poważnych problemów. Ot, jest kobieta, której lekarz zalecił leżenie. No i ona wstała, poszła do sklepu, co spowodowało, że poroniła. Co ma zrobić lekarz, jeśli się dowie, jak to było? Czy może oceniać intencje tej kobiety? A kto może je ocenić? Prokurator? Przecież już samo to, że taka nieszczęśniczka byłaby objęta dochodzeniem to jakieś szaleństwo. A przecież gdyby taka karalność wprowadzić, to i takim przypadkom trzeba by się przyglądać. To co, ze nie poszła dokonać aborcji u jakiegoś lekarza. Może to był jej sposób?"

W uzasadnieniu projektu ustawy czytamy:
"3.16. Wyłączenie karalności matki, która nieumyślnie spowodowała śmierć dziecka poczętego.
W sytuacji, kiedy sprawcą czynów opisanych w art. 152 § 2 i 157 § 2 Kodeksu karnego jest
matka dziecka, proponuje się wyłączenie możliwości jej ukarania przez użycie określenia:
„nie podlega karze”. Wyłączenie to dotyczy nieumyślnej formy czynów, polegającej co do
zasady na niedochowaniu przez matkę dziecka poczętego ostrożności, jakiej wymaga się od
osoby w jej stanie. Projektowane przepisy oznaczają, że ustawodawca traktuje takie
zachowanie jako bezprawne i zawinione, jednak wyłącza matkę spod groźby sankcji, biorąc
pod uwagę, iż zazwyczaj utrata dziecka w takiej sytuacji jest sama w sobie źródłem
cierpienia matki, która chciała dziecka, a w wyniku swojego nieroztropnego zachowania
doprowadziła do jego śmierci lub uszkodzenia jego ciała. Jednocześnie osoba trzecia, w tym
lekarz który wskutek swego zaniedbania doprowadził do śmierci lub uszkodzenia ciała
dziecka poczętego, podlegają karze za ten czyn na podstawie art. 152 § 2 i 157 § 2 Kodeksu
karnego".
A więc -zgodnie z projektem- kobiety te nie będą karane.

2. I dalej:
"Takich podobnych sytuacji może być sama masa. Do tego dochodzi strach owych kobiet. Nie to, ze ze strachu decydują się na aborcję, ale że kiedy już to zrobiły, a pojawiają się komplikacje, boją się zgłosić do lekarza, bo sprawa się wyda... Któryś ze zwolenników napisał, że przecież Kościół i tak karze te kobiety. Ekskomuniką. Tyle że to kara, którą przez spowiedź można zdjąć. A spowiedź z więzienia nie wypuści..."

Ok, tutaj argumenty wydają się być przekonujące. Jednakże ja osobiście uważam, że taka prawna kara mogłaby tym kobietom pomóc. Dlaczego? Już tłumaczę. Próbowałam się wczuć w sytuację takiej kobiety, gdybym to ja nią była, a więc z jakiegoś tam powodu dokonałabym aborcję. Myślę, że dla osoby wierzącej byłaby to ogromna trauma na całe życie (doświadczenia spowiedników to potwierdzają - kobiety te często spowiadają się z grzechu aborcji kilkakrotnie, niektóre nawet każdego roku) i łatwiej byłoby takiej kobiecie wybaczyć sobie, gdyby mogła ten grzech odpokutować np. przez taką karę prawną. Ponadto, gdyby iść takim tropem, to wyszłoby, że kobiety, które zabiły swoje narodzone dziecko też należałoby zwolnić z odpowiedzialności karnej. Po co prowadzić dochodzenie, przecież może kobieta zabiła dziecko przez nieuwagę lub będąc w szoku poporodowym.. Po co ją narażać na dodatkowe przesłuchania, skoro i tak już sama się ukarała? I w ten sposób można by tłumaczyć wiele przestępstw... Nikt przecież nie mówi, że w więzieniach są sami zli ludzie, wyzuci sumienia. Wręcz przeciwnie, w więzieniach jest dużo takich, co żałują swego czynu, wyspowiadali się, ale karę muszą odsiedzieć, czyż nie? Dlaczego karać matki, które zabiły już narodzone dziecko, a nie karać tych, co zabiły jeszcze nie narodzone? Ja rozumiem, że jest wiele trudnych sytuacji i nie zawsze winna jest matka dziecka, ale właśnie dlatego są prowadzone dochodzenia.
Tak już na koniec: prawo, które nie ma sankcji karnych, tak na prawdę nie obowiązuje. Co z tego, że aborcja będzie zakazana, jak kobiety i tak będą mogły jej dokonać, np. łykając tabletki poronne? A może właśnie, gdyby groziła sankcja karna, to wiele kobiet (choćby ze strachu przed karą) nie dokonałoby aborcji?
I jeszcze jedno: nauka Kościoła katolickiego mówi w przypadku grzechu o winie i karze. Z tego co wiem, wina zostaje odpuszczona w sakramencie pojednania, natomiast karę należy odpokutować (albo za życia albo potem w czyśćcu). To czy taka karalność prawna nie mogłaby być formą pokuty?

3. "Ale w popieraniu karania i w sumie sprzeciwie wobec nauczania biskupów nie widziałbym grzechu, zwłaszcza poważnego. Ot, różnica opinii..."

Bardzo dziękuję Odpowiadającemu za te słowa. Myślę, że teraz (niezależnie od różnicy opinii w stosunku karania/niekarania kobiet dokonujących aborcji) trzeba dokończyć to, co się zaczęło, by wreszcie dostrzeżono bezbronnych i zapewniono im elementarne prawo każdego człowieka - prawo do życia.

Odpowiedź:

1. Nie będą karane, owszem. Ale już będzie się sprawę rozpatrywało, czy ukarać czy nie. I to samo już jest karą.

2. Mam inne zdanie, ale cóż...

3. Dziękuję.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg