Gość 26.01.2015 16:55

1.Co zrobic jeśli zaczną przypominać nam sie grzechy z przeszłości? Z reguły, jeśli to były grzechy ciężkie należałoby je wyznać, jednak co zrobić jeśli nie pamieta się w jakich okolicznościach te grzechy zostały popełnione. Krócej mówiąc nie potrafimy ocenić wagi tego grzechu. Czy jeśli musielibyśmy wyznawać te wszystkie grzechy nie popadlibyśmy w rutynę czy w skrupuły? Nie mogę niestety porozmawiać z żadnym spowiednikiem na ten temat, więc ta opcja odpada.
2.Jeśli nie umiemy ubrać w słowa naszych grzechów (szczególnie tych sprzed paru lat) tzn. nie umiemy opisać naszych grzechów w kilku słowach co powinniśmy zrobić ? Jak już napisałam w pierwszym punkcie, rozmowa ze spowiednikiem odpada.
3. W trakcie pisania tych dwóch pytań naszło mi na myśl jeszcze jedno pytanie odnośnie problemów ze spowiedzią. Dlaczego oczekuje się od penitenta tak dokładnego określania swoich grzechów? Czy to nie prowadzi na drogę ciągłych skrupułów? Czy Bóg rzeczywiście za każdy niewyznany grzech nie przyjmie duszy do nieba?
4. I jeszcze jedno. :) Moim zdaniem spowiednik powinien odznaczać się zrozumieniem penitenta, empatią. Dlaczego tak wielu księży nie potrafi zrozumieć spowiadających się ludzi? Czy spowiedź nie powinna wyglądać raczej tak jak spotkanie z kochającym Ojcem ? Czasem strapieni ludzie, szczerze żałujący za grzechy trafiają akurat na takiego spowiednika, który nie dość, że nie pocieszy ich, nie zrozumie to jeszcze będzie wytykał im to czego się dopuścili i ukażą Boga nie jako Ojca Miłosiernego i Pocieszyciela, ale jako oskarżyciela. Przez to ludzie całkowicie tracą to poczucie, że Bog im wybaczył, nadal ich kocha, tylko zaczynają Go oceniać jako twardego, bezlitosnego, sędziego. Zaczyna pojawiać się strach przed każdą spowiedzią i w końcu ludzie przestają korzystać z sakramentów. Tak samo z regułkami, których kazano nam się nauczyć przed 1. Komunią Swieta. Czy spowiedź nie powinna wyglądać bardziej jak rozmowa , a nie odegrana scenka?
Miały być 2 pytania, a wyszły 4. Przepraszam, jeśli uraziłam kogoś, szczególnie księży, ale nurtuje mnie to i proszę o pomoc w rozwiązaniu tych problemów i wątpliwości.
Z góry pragnę podziękować za odpowiedź.

Odpowiedź:

Piszesz, ze nie możesz porozmawiać ze spowiednikiem, ale to jedyne wyjście z sytuacji. Nie powiem ci jak wyznawać dawne grzechy, co do których nie wiesz czy były lekkie czy ciężkie. Spowiednikowi możesz powiedzieć o co chodzi. A on już wiedząc o co chodzi, może Cie rozgrzeszyć i bez konieczności wyszczególnienia tych wszystkich zapomnianych grzechów, gdy będzie widział, ze chodzi o grzechy lekkie.  Może przerwać ten krąg wątpliwości. Ja nie mam takiej władzy.

Ubrać grzechy w słowa... No właśnie niczego ubierać w słowa nie musisz. Spowiedź powinna być w miarę zwięzła - taki a taki grzech ciężki, tyle a tyle razy. Wyjawianie szczegółów nie jest potrzebne. Jasne, chodzi o nazwanie rzeczy po imieniu, bez próby nazwania jakiegoś grzechu tak, żeby ksiądz nie zrozumiał. Ale szczegóły - np. motywy postępowania, twoje uczucia itd - maja znaczenie trzeciorzędne. Konkretnie: kradłam, nie oddałam pożyczonej rzeczy (tu akurat ważna jest wartość), zdradzałam męża (tu istotne czy z żonatym czy nie i nic więcej) itd. Bez szczegółów.

Dlaczego księża są jacy są... Nie wiem. W spowiedzi bywa różnie. Na pewno jednak pewną role może tu odgrywać jakaś niecierpliwość. Jeśli - nie obraź się - dzielisz włos na czworo, mocno wgłębiasz się w motywy i okoliczności, to się nie dziw. To naprawdę nie jest do ważności spowiedzi istotne.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg