Gościówa 25.09.2013 10:47

1. Odkąd urodziły się nam dzieci zaczęliśmy z mężem dbać o zdrowe odżywianie się. Po kilku latach nasza dieta drastycznie się zmieniła. Wydawało mi się, że to bardzo dobrze ale często słyszę głosy, że przesadzam, że powinniśmy jeść prosto, tanio i skromnie. To prawda, nie jemy może tak jak przeciętny Kowalski, ale nie są to jakieś bardzo wymyślne dania. Wydajemy trochę więcej na jedzenie bo to co najtańsze i najpopularniejsze jest bardzo kiepskiej jakości i niekoniecznie służy zdrowiu. Czy to coś złego dbać o dietę i o zdrowie własne i rodziny?Zawsze mi się wydawało, że trzeba bać o takie podstawowe rzeczy jak sen, jedzenie, ruch...Dodam, że nie popadam w przesadę.

2. Niedawno zaczęłam pogłębiać swoją wiarę i staram się udoskonalać na codzień. Niestety często ma dylematy co powinnam zrobić żeby było dobrze. Są sprawy oczywiste i proste i wtedy wiadomo co wybrać. Ale np wychowywanie dzieci to już nie taka łatwa sprawa. Chce być dobrą matką ale wybory stawiane przede mną codziennie tysiące razy nie są takie czarno-białe. Muszę pewnych rzeczy wymagać, niektóre rzeczy zabraniać, ale często jestem oskarżana o to, że konsekwentnie trzymam się zasad i jestem zbyt surowa. Mam dzieci dopiero w wieku przedszkolnym, ale uważam, że wychowanie zaczyna się od urodzenia. Czy to źle, że nie rozpieszczam dzieci?? Poświęcam im i czas i okazuje dużo uczucia, ale nie pozwalam na wszystko, wymagam dostosowanej do wieku samodzielności, prostej pomocy w domu, dobrego zachowania w kościele, sklepie. Czy to wszystko przeczy miłości?? Chcę być dobrą, ciepłą, łagodną matką, ale czasem też muszę być stanowcza albo podnieść głos...Mam mętlik w głowie bo mam wrażenie że to wszystko się nawzajem wyklucza.

3. Czy to źle, że dzielimy się obowiązkami z mężem? Mama mi zawsze powtarzała, że kobieta powinna wszystko w domu robić sama. I tak robiła, z boku wyglądało to jakby była służącą taty. Nawet gdy nie pracował, to i tak prawie nic w domu nie robił, wykorzystywał dobroć mamy. Zawsze mnie to raziło i postanowiłam, że w moim małżeństwie będzie inaczej. I mam męża, któremu niestraszne jakiekolwiek prace domowe, chętnie gotuje, sprząta razem ze mną, daje sobie świetnie radę gdy gdzieś muszę wyjechać albo jestem chora. Dziećmi zajmował się od urodzenia równie dobrze jak ja. Ciągle jednak słyszę krytykę i straszenie, że mąż w końcu będzie miał dość i odejdzie. To wydaję się śmieszne, ale chyba kościół nie propaguje już wyższości mężczyzn? Przecież nie ustalamy sobie grafików i nie traktujemy tego zadaniowo, tylko najzwyczajniej w świecie mieszkamy razem i wspólnie dbamy o dom...

Odpowiedź:

1. Jeśli was stać możecie jeść rzeczy lepsze a droższe. Zwłaszcza jeśli nie chodzi o nie wiadomo jakie wykwintne dania, ale produkty dietetyczne. Wiadomo, ser z soją będzie kosztował mniej. Ale jak ktoś chce jeść ser, a nie ser wymieszany z soją, oczywiście może kupować rzeczy lepszej jakości.

2. Odpowiadający nie potrafi ocenić, czy jest Pani tylko wymagająca czy zbyt surowa. Żeby to ocenić trzeba kogoś znać, widzieć jak się zachowuje. Bo z jednej strony ma Pani rację: trzeba wymagać. A Pani deklaracje, że robi to Pani z miłości są sensowne. Z drugiej bywa i tak, że miłość deklarują rodzice o osobowości bliskiej jakiejś psychopatii. Deklarują, ale że dziecko nie spełnia oczekiwań, traktują je więcej niż podle. Nie znam Pani więc nie wiem jak to jest. Chyba musi Pani słuchać swojego sumienia i brać pod uwagę to, co mówi otoczenie. Tak, można mieć z tego mętlik. Ale proszę się nie przejmować, drobne błędy łata się miłością (jak to śpiewa sie an początku pewnego filmu).

3. Nie ma nic złego we wspólnej trosce o dom. Rozsądny mężczyzna na pewno z tego powodu nie odejdzie od żony. Mężczyznom bardziej niż domowe prace przeszkadza "zdalne sterowanie".... Jak by to wytłumaczyć...

Ogromna większość kobiet ma tendencję do robienia ze swoich mężów pantoflarzy. Oczywiście prawie wszystkie deklarują przy tym, że tak nie jest, że mężowi na wiele pozwalają. Problem w tym, że dość ściśle wyznaczają granice tej swobody. I zupełnie nie zauważają dziesiątek spraw, w których  tak naprawdę tłamszą swoich mężów. A ci mężowie, dla świętego spokoju, wiecznie ustępują. A żony nawet tego ustępstwa nie zauważają.

Przykłady? Mąż chce pójść na basen. Umówił się z kolegami. Ważne: ostatnio był z kolegami na basenie dwa miesiące wcześniej, więc nie jest to zaniedbywanie codziennych obowiązków. Jakie są możliwe warianty odpowiedzi  żony?

a) Jak to, beze mnie?
b) Jak to, bez dzieci?
c) Przecież miałeś dzisiaj zająć się naprawą kranu z którego kapie.
d) A kiedy wreszcie zrobimy te zaplanowanie zakupy?

Możliwości wymyślenia, co to mąż miał zrobić zamiast pójść na basen jest oczywiście więcej. Istota problemu polega na tym, że tak naprawdę żaden z tych powodów nie jest ważny. Dzieci były na basenie ze szkoły, więc mąż raz może pójść sam. Żona nie ma najmniejszej ochoty na kąpiel, ale wie, że wariant z żoną odpada. Z kranu kapie już tydzień i nic się nie stanie, jak pokapie jeden dzień więcej. Decyzja o zakupach zapadła w chwili, gdy mąż mówił o basenie. Ale jest pretekst. By potraktować męża jak dziecko które powinno słuchać. Wszystko oczywiście niby w imię partnerstwa małżonków, którzy powinni dzielić trudy i radości życia.

Żona oczywiście na swoje pomysły patrzy inaczej. Przecież mówiłam ci, ze idę dzisiaj do koleżanki/fryzjera/manicurzystki czy jeszcze kogoś innego. I nie obchodzi ją wtedy, co zrobi mąż. Przepraszam: obchodzi. Lista spraw które ma załatwić, kiedy ona będzie u koleżanki/fryzjera/manicurzystki będzie na tyle długa, by nie miał czasu na próżnowanie.

Jak bardzo kobiety potrafią narzucać swoim mężczyznom własne zdanie najbardziej widać w kwestii ubierania się. Większość kobiet mówi mężom, jak się mają ubrać. Bo on taki nieporadny i zawsze się źle ubierze. Źle czyli czasem tak, że jego koleżanki z pracy mogą pomyśleć, ze jego żona nie ma gustu. Albo źle może znaczyć, że jego strój nie będzie pasował do stroju żony. Mężowie duszą się, ale zakładają to, co wymyśliły ich żony.  Po co robić awanturę, słuchać kąśliwych uwag, znosić pełne dezaprobaty spojrzenia. Tylko potem kobiety dziwią się, czemu ich mężom coraz lepiej w towarzystwie kolegów...

Oczywiście nie twierdzę, że Pani taka jest. Bo Pani nie znam. Wiem tylko, że tak postępuje zdecydowana większość młodych kobiet. I że prawie żadna z nich tego problemu nie widzi. Tylko niektóre potem bardzo się dziwią...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg