Gosia 25.08.2010 16:23
Czy to, że ktoś czuje, że raczej nie ma predyspozycji do zawodu, którego się wyuczył (jest nauczycielem, ale jest przy tym spokojny, trochę za mało przedsiębiorczy i nieśmiały) i przez to wykonywanie takiej pracy mimo całej sympatii do młodych ludzi strasznie go męczy i stresuje, to znaczy, że powinien sobie darować? Pytam, bo od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie powinnam pójść za głosem chyba serca i przestać szukać pracy w zawodzie, skoro wiem, że to trochę nie dla mnie i zaangażować się w pracę z osobami chorymi i niepełnosprawnymi (bardzo chcę zacząć w tym kierunku naukę). Ten drugi zawód bardziej mnie pociąga, czuję, że tam bym była na swoim miejscu. Czy Pan Bóg może dawać mi przez to, co czuję jakieś znaki, że woli mnie wśród chorych a nie w szkole?
Trudno jednoznacznie powiedzieć, czego chce od Ciebie Bóg. Ale wydaje się, że jeśli praca w szkole Cię nie pociąga, a chciałabyś pracować z chorymi, to lepiej pójść za głosem serca. W szkole Ty się będziesz męczyć, a z Tobą uczniowie. Trudno w takiej sytuacji mówić o prawdziwym powołaniu. Z chorymi może być inaczej...
J.