Basia20 28.09.2009 09:56

Witam.
Mam pytanie - dlaczego w archiwalnych pytaniach, czy samookaleczenie jest grzechem, odpowiadacie, że jest? Przecież to jest chorobą, poza tym uzależnia...
Jeśli ktoś podejmuje kroki, by z tego wyjść, leczy się u psychiatry, chodzi do psychologa, nadal ma grzech ciężki popełniając to?
I trzecie - czy samo zastanawianie się, a może by to zrobić, może nie będzie to grzechem, może Bóg zrozumie, że już nie mogę wytrzymać, czy też już jest grzechem, jeśli tak, to jakim?
Bóg zapłać za odpowiedzi.

Odpowiedź:

Teologia moralna zawsze bierze pod uwagę trzy rzeczy: czyn jako taki (tzw materia czynu), świadomość (że człowiek coś robi i że to co robi jest złe) i dobrowolność czynu.

Okaleczanie się jest złem. Tzn materia tego czynu jest zła. Być może takie zachowanie wynika z kłopotów natury psychicznej, ale przecież przez to czyn ten nie staje się przez to dobry. Można mówić najwyżej o tym, że konkretnym przypadku, konkretnej osoby, grzech jest mniejszy albo - przy zupełnym braku świadomości czy dobrowolności czynu - że nie ma winy. Ale czyn jako taki zły pozostaje. I tego najczęściej dotyczą odpowiedzi w tym serwisie: materii czynu, nie jego świadomości czy dobrowolności.

Z oceną świadomości i dobrowolności czynu często jest kłopot. Często, prócz sytuacji ewidentnych (np. działanie podczas snu) nikt nie jest w stanie w stu procentach powiedzieć czy jest tak, czy inaczej. Nawet sam zainteresowany. Nie mówiąc już o kimś, kto problem zna z pobieżnego opisu skierowanego do redakcji serwisu. Są ludzie, którzy nadmiernie się oskarżają, są tacy, którzy ciągle się tłumaczą i uniewinniają. Odpowiadający może czasem przypuszczać z kim ma do czynienia, ale nawet nie próbuje autorytatywnie się w tej kwestii wypowiadać. Czasem tylko coś zasugeruje. Bo jego odpowiedzi dotyczące tego, czy coś jest grzechem czy nie - i bardzo tego pilnuje - dotyczą materii czynu, nie oceny okoliczności. Proszę sprawdzić.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg