03.02.2008 13:00

Bardzo często pojawiają się na tej stronie pytania dotyczące myśli niewstydliwych. Jest to pewnie związane z trudnościami w ocenie tychże myśli, przy jednoczesnym uwzględnieniu, że są one traktowane jako grzech śmiertelny. Szczególne problemy mogą tu mieć ludzie o skrupulatnym sumieniu i obarczeni natręctwami myślowymi. Do tej grupy niestety także ja należę.

Nie chciałabym biegać do spowiedzi z powodu każdej niewstydliwej myśli, która przychodzi do głowy, a jednocześnie czuję lęk przed przystąpieniem do komunii św. z grzechem śmiertelnym. Proszę więc o ocenę sytuacji mającej miejsce ostatnio. Przyszły mi do głowy myśli niewątpliwie niewstydliwe, ale nie powodujące podniecenia. Po pewnym czasie uświadomiłam sobie, że są niestosowne i grzeszne i nie kontynuowałam ich. Ale niepokój już został zasiany. Przystąpiłam jednak następnego dnia do komunii św., ponieważ uznałam, że myśli te nie były przeze mnie świadomie i z upodobaniem kontynuowane. Po za tym nawet nie byłam w stanie stwierdzić, czego one dokładnie dotyczyły, jak długo trwały. I żałowałam, że w ogóle się pojawiły. A przecież chyba trudno w takich okolicznościach popełnić grzech śmiertelny, który jest całkowitym zerwaniem przyjaźni z Panem Bogiem. Czy moje rozumowanie jest słuszne? Szczęść Boże

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego tak, Twoje rozeznanie jest słuszne. Tylko świadome zaakceptowanie nieczystych myśli może być grzechem ciężkim. Tylko że lepiej pytać o takie rzeczy spowiednika przy okazji spowiedzi. Odpowiadający może podać ogólne zasady, ale trudno mu decydować o konkretnym przypadku. Bo nie zna piszącego. Nawet nie może wnioskować o nim na podstawie sposobu, w jakim o sprawach mówi, bo widać tylko martwe literki...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg