Gość 27.12.2015 14:14

Szczęść Boże,

Mam pytanie a propos niedzielnych zakupów. Moja mama chciała, bym pomógł jej kupić kurtkę dla taty. Ja wpierw się zgodziłem, ale miałem pewne wyrzuty sumienia, bo jednak to niedziela. Potem przyszedłem tutaj doczytać, jak to oceniać pod względem moralnym. Uznałem, że jednak nie powinienem iść, ale jak mama mówiła, że sama pójdzie, to mówiłem, iż skoro i tak ma iść, to i ja pójdę, choć zaznaczałem, że dla mnie jest to dziwne i niezrozumiałe. Czy mam grzech za samo wyrażenie zgody na niedzielne zakupy? I przede wszystkim... Tak na przyszłość, co powinienem robić? Mama jest osobą wierzącą, ja nie wiem, czy dobrze robię nie pomagając jej, czy wręcz przeciwnie. Dla mnie robienie zakupów niedzielę nie jest w porządku, ale tutaj to nie był akt MOJEJ woli, bo ja nie chciałem tam iść, co potem wyraźnie zaznaczyłem. Czy zrobiłem dobrze? Myślę, że tak, ale mimo wszystko proszę o rozwianie moich wątpliwości.. Tak więc pytania są dwa:

1. Czy samo wyrażenie zgody na pomoc w niekoniecznych (przynajmniej z mojego punktu widzenia) niedzielnych zakupach mamie jest grzechem? Zgodziłem się przecież nie z aktu chęci pójścia na owe zakupy, ale z chęci pomocy mamie, bo mi było zwyczajnie po synowsku głupio, że się z tego wymiguję.

2. Czy pójście na takie zakupy jest w ogóle grzechem? Oczywiście nie chodzi mi o same zakupy, ale o zakupy w bardzo konkretnej sytuacji, którą przedstawiłem

Bóg zapłać za odpowiedź.

Odpowiedź:

Skoro wyraziłeś swoją dezaprobatę, to OK. Nie widziałbym tu grzechu. Bo chciałeś pomóc mamie.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg