Agmonik 07.11.2015 22:58
I jeszcze jedno pytanie :) Jak już mówiłam Leszek był niepełnosprawny, sparaliżowany. Seks w pełnym rozumieniu tego słowa był niemożliwy. Udało się nam pomieszkać wszystkiego 3 tygodnie razem - 3 tygodnie wyczekane przez lata. Potem musiałam wyjechać, aby zarobić na nasze dalsze życie, slub, który planowaliśmy itp. Przez te 3 tygodnie oprawialiśmy różnego rodzaju przytulanki, pieszczoty, na ile to było możliwe ze względu na stan zdrowia Leszka. On czekał na to całe życie. Ciągu dalszego niestety nie było, gdyż zmarł. Czy mam uznać, ze przez te 3 tygodnie grzeszyliśmy i spowiadać się z tego? W życiu nie uznam, że to był grzech. To było coś świętego i najpiękniejszego, co mogłam Mu dać. Gdybyśmy czekali do ślubu nigdy nie dowiedziałby się jak fajnie może nam być i w tej sferze. Dodam, że do tej pory i ja i on żyliśmy w zupełnej czystości. To chyba na tyle :) Dziękuję raz jeszcze :)
Wydaje mi się, ze rozsądniej byłoby to poddać pod osąd spowiednikowi. Nawet dodając, że chodziło o miłość tak niezwykłą...
J.