DD 15.02.2009 19:45

Czy to prawda, że Kościół zabrania antykoncepcji nawet w przypadku gdy jedno z małżonków jest zarażone wirusem HIV? Co w przypadku gdy ktoś jest zarażony od urodzenia, więc nie ma w tym żadnej jego winy - nie będzie mógł nigdy uprawiać seksu?
Jak ma postąpić taki człowiek jeśli chce być katolikiem?

Odpowiedź:

Środki antykoncepcyjne jako takie nie chronią przed wirusem HIV. Na pewno nie żadna pigułka, żele czy kremy. Tylko prezerwatywa, jako że jest środkiem barierowym, może dać taką ochronę. Ale warto dodać - iluzoryczną. I przez to bardzo niebezpieczną...

Prezerwatywa to tylko guma. Może się obsunąć albo pęknąć. Na dodatek nie tylko przez kontakt narządów rozrodczych można się zarazić. Seks z człowiekiem zarażonym HIV to zawsze ryzyko.

Tymczasem używanie prezerwatywy daje złudne poczucie bezpieczeństwa: :"skoro jej używamy, jesteśmy bezpieczni". A to nieprawda.

Na stronie biomedical.pl (trudno ją posądzić o katolicką agitację) napisano, że prezerwatywa jest skuteczna tylko do pewnego stopnia. Zacytujmy:

"Jeśli wśród starszych, bardziej doświadczonych par wskaźnik Pearla kształtuje się w granicach dwóch na sto kobiet w ciągu roku, w grupach młodszych wynosi on w granicach piętnaście na sto kobiet w ciągu roku.

Można wiec określić średnio wskaźnik Pearla 10 kobiet na 100 wśród tych, które nie ukończyły 25 lat. Oznacza to, że jeśli 100 kobiet przez rok stosuje prezerwatywy, dziesięć z nich zajdzie w tym okresie w ciążę".

Jeśli taki jest wskaźnik zajścia w ciążę, to jaki może być wskaźnik zarażenia wirusem HIV? Nawet jeśli o połowę mniejszy, to w ciągu roku zarazi się 5 spośród 100 partnerów. Nie wydaje się, by narażanie zdrowego partnera na takie ryzyko mogło być wyrazem miłości...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg