Łucja
15.05.2007 21:18
Czytałam o spowiedzi generalnej i właściwie nie rozumiem na czym polega. Wiem, że wyznaje się grzechy z całego życia, a o tych odpuszczonych raczej nie powinno się drugi raz wspominać, bo przecież Bóg w swoim Miłosierdziu je przebaczył, a nie chcemy wątpić w Boże Miłosierdzie, ale jeśli pomimo tego odczuwamy potrzebę takiej spowiedzi?
Jak w ogóle poprosić o taką spowiedź? Czy idzie się do księdza i umawia się z nim na konkretny termin, czy po prostu na początku "dowolnej" spowiedzi mówi się, że chciałoby się, aby ta spowiedź była spowiedzią generalną? Czy taki kapłan musi znać penitenta (np. być jego stałym spowiednikiem), czy można iść do księdza, którego się w ogóle nie zna?
I jeszcze jedno, tutaj czytałam, że spowiedź generalna nie zawsze jest wskazana, że czasami może zaszkodzić, natomiast w "Miłujcie się!" zostały opublikowane słowa Pana Boga skierowane do ludzi za pośrednictwem mistyczki Anny (z 9.I.2007) : "(...)Starajcie się więc teraz o zrobienie rachunku z całego życia, o przygotowanie się do poważnej i głębokiej spowiedzi.(...)" Rozumiem przez to, że Bóg raczej chce, aby ludzie odbyli spowiedź generalną, jak więc ona może komuś zaszkodzić? Czy dobrze rozumiem słowa Boga? Pełny tekst mogę ewentualnie przepisać i przesłać, ale kontekst jest właśnie o sakramencie pojednania, o nie odkładaniu go...
Problem w tym, że sytuacja każdego człowieka jest inna. To, co jednemu może pomóc, drugiemu może zaszkodzić. Stąd nie ma jednej, generalnej zasady odnośnie do spowiedzi generalnej. Wskazania zależą od konkretnej sprawy. Zasadniczo mamy trzy różne sytuacje, w których spowiedź generalna jest albo
a) wymagana
b) zalecana
c) niewskazana.
Spowiedź generalna jest wymagana, gdy wcześniejsze spowiedzi człowieka były nieważne. A wiec gdy taił jakiś ciężki grzech albo za niego, mimo słownych deklaracji, nie żałował. Wtedy penitent musi wyznać wszystkie grzechy ciężkie, które popełnił od ostatniej ważnej spowiedzi (oczywiście te, które pamięta).
Spowiedź generalna jest zalecana, gdy w życiu człowieka nadchodzą jakieś ważne zmiany. Na przykład przed ślubem, przed pójściem do seminarium, gdy podejmuje decyzję o gruntownym nawróceniu itd. Chodzi o to, by mógł spokojnie odciąć się od przeszłości i by dawne grzechy, w postaci skrupułów, nie szkodziły mu w dalszym życiu. Wtedy powie w spowiedzi: nie zatajałem żadnych grzechów, wydaje mi się, że za nie żałowałem. Ale moimi grzechami w tym czasie były .... Może też wtedy powiedzieć o swoich głównych wadach, o tym co sie mu nie udawało w życiu duchowym itd. Spowiednik wie, że to grzechy już wybaczone. Nie będzie pouczał, jakby pouczał kogoś w normalnych warunkach. Rozgrzeszy z tych grzechów, których - być może - człowiek ów jeszcze do tej spowiedzi nie wyznał (bo zapomniał raz, potem nie pamiętał w następnej spowiedzi itd, pominął w zbyt pospiesznym rachunku sumienia itd)...
Spowiedź generalna jest niewskazana, gdy ma być przejawem lęku przed przeszłością objawiającego sie w skrupułach. Nie ma sensu, bo po jednej, w umyśle skrupulata zrodzi się tyle nowych wspomnień o grzechach prawdziwych czy urojonych, że nie ma to sensu. Wręcz przeciwnie, może go w skrupułach jeszcze bardziej utwierdzić. Zamiast wierzyć w Boże miłosierdzie ów skrupulat będzie wierzył, że tylko wyznanie grzechów da mu ich odpuszczenie. Dokładniej: że nie żywy, osobowy Bóg przebacza grzechy, ale magiczny zabieg ich wyznania ze wszystkimi możliwymi, nawet najbardziej nieistotnymi szczegółami. Skrupulant nawet gdy już raz wyzna te grzechy, przypomni sobie kolejne. Gdy nie przypomni sobie prawdziwych, będzie mówił że wydaje u się, ze jeszcze popełnił jakiś grzech albo nie jest pewien, czy z owego grzechu z przeszłości kiedykolwiek się spowiadał (nikt nie pamięta treści swoich swoich wszystkich spowiedzi sprzed lat). Gdy tych mu zabraknie będzie się zastanawiał, czy dobrze o tych grzechach powiedział albo czy ksiądz go zrozumiał. Potem będzie się zastanawiał czy za nie szczerze żałował. Jak już wszystko sobie ze spowiednikiem wyjaśni, wróci do początku, czyli zacznie znów doszukiwać sie grzechów z przeszłości i teraźniejszości (choćby takich, że krzywo spojrzał na koleżankę)... W wypadku sumienia skrupulatnego jedyną rada jest stosować sie do zaleceń spowiednika. nawet jeśli dla człowieka kłócą sie one z zasadami dotyczącymi spowiedzi. Bo skrupulanctwo to choroba sumienia. Chorym sumieniem nie można się kierować. Trzeba, by rolę sumienia przejął w takim wypadku spowiednik...
Jak się do takiej spowiedzi przygotować? Najlepiej najpierw ze spowiednikiem ustalić, czy jest sens przystępowania do takiej spowiedzi. Po to, by wykluczyć trzecią z podanych wyżej sytuacji. A potem przygotowujemy się zwyczajnie: rachunek sumienia (tyle ze obejmujący dłuższy okres czasu), żal za grzechy, postanowienie poprawy itd...
Co do wypowiedzi mistyczki Anny. Najpierw proszę uzmysłowić sobie, że objawienia prywatne nie są, nie mogą być podstawą do podejmowania działań sprzecznych z zasadami obowiązującymi w Kościele. Można w nie wierzyć albo nie. Ale dla katolika miarodajne jest objawienie Jezusa Chrystusa, to, którego strzeże i które przekazuje Kościół. Po drugie, owej mistyczce być może chodziło o ludzi w sytuacji opisanej w podpunkcie a) czy b). Są sytuacje, w których spowiedź generalna naprawdę nie jest wskazana. A poucza nas o tym roztropnie teologia moralna, opierając sie na doświadczeniach spowiedników i kierowników duchowych wielu weków...
Możesz zobaczyć też też
TUTAJ czy
TUTAJ J.