Człowiek – prawda o życiu i śmierci

GN 36/2021 |

publikacja 09.09.2021 00:00

„Lata pracy wśród ociemniałych, a zwłaszcza długie miesiące pracy w szpitalu powstańczym bardzo wiele mnie nauczyły. To więcej niż uniwersytet, bo to głębokie zrozumienie bliźniego, czego się na ogół z książek nie nauczy. Szacunku dla człowieka nabywa się nie wtedy, gdy widzi się go w pozycji bohaterskiej, ale gdy widzi się człowieka w udręce”.

Człowiek  – prawda o życiu i śmierci istockphoto

Czego by nie mówić, wbrew szerzonym stereotypom, zwłaszcza w społeczeństwach wysokorozwiniętych, kondycja ludzka nie ma się najlepiej. Dosadnie napisała o tym francuska filozof Chantal Delsol w swojej książce „Kamienie węgielne. Na czym nam zależy”: „Przyznając autonomię stworzeniu, a więc istocie niedokonanej, ułomnej i podatnej, bez wskazania granic jego władzy, przekształca się go we wszechmocną jednostkę. Poza chrześcijaństwem, które go stworzyło, podmiot utożsami się ze swoimi perwersjami. To tłumaczy, dlaczego społeczeństwa bez transcendencji przezornie nie przyznają jednostkom statusu podmiotów”. Ta trafna, aczkolwiek gorzka diagnoza wyjaśnia klarownie, skąd w społecznościach mających się za postępowe, humanitarne i zapewniające człowiekowi wszelką konieczną ochronę pojawił się taki wysyp dążeń do tego, by człowieka pozbawić jego podstawowego prawa: prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Roszczenia ich autorów idą bardzo daleko, bo chodzi im o to, by zarówno początek życia, jak i jego koniec wyznaczać arbitralnie, na podstawie mgliście rozumianego własnego dobra tegoż człowieka.

Prymas Tysiąclecia był bezkompromisowym obrońcą każdego życia. Nauczał: „Wszelkie działanie przeciwko rozpoczętemu życiu jest zwykłą zbrodnią przeciwko prawu natury! Powstające pod sercem matki nowe życie nie należy do niej. Jest ono własnością nowego człowieka! Nikt nie może bezkarnie pozbawić życia kształtującej się dopiero istoty ludzkiej, zwłaszcza że jest ona bezbronna. Musi więc mieć swoich obrońców”. „Nowe życie, które powstaje pod sercem matki, nie należy do niej” – trzeba powtórzyć dzisiaj wobec dominującej mody na odmienianie przez wszystkie przypadki zaimka „moje” (tutaj – ciało). Moje życie, mój wybór? Oczywiście że tak. Tyle tylko, że akurat w tym przypadku nie jest to już tylko jedno życie. Nie chcąc stosować uproszczeń, przyznam jednak, że zawsze w takim przypadku chciałbym zadać pytanie: kiedy przestanie być „twoje”, a zacznie być „jego/jej” (drugiego człowieka)?

Dostępne jest 55% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.