Ania 05.11.2008 16:01

Jestem 32-letnią mężatką, od 5 lat, matką 3 dzieci. Mam pytanie dotczycące mojego małżeństwa i kwestii planowania rodziny. Wiem, że wiele pyań na ten temat było już ale nie znalazłam odpowiedzi. W tej kwestii nie bylo i nadal nie ma pomiędzy mną a mężem porozumienia. Dla mnie antykoncepcja jest niedpuszczalna i nigdy jej nie stosowałam i nie bede stosować. Mąż mozna powiedzieć przyjął do wiadomości moje stanowisko w tej kwestii. Stosowałam metody naturalne. Nistety (lub stety) nie ustrzegłam sie od błedów w interpretacji, mino czstych konsultacji i poradnii rozinnej w parafii. Od urodzeniu drugiego dziecka zaczęło dochodzić pomiędzy mna a mężem do sporów na ten temat. On zarzucał mi, że źle stosuje metody naturalne bo drugiego dziecka w tym czasie nie planowalismy. Przed każdym zbliżeniem zadawal pytanie czy aby napweno jestem pewna. Wziełam wtedy udział w dodatkowym kusie metod naturalnych poza parafią. Nistety znowu sie w którymś momencie pomyliłam. 3cia ciąża. Po urodzeniu 3go dziecka mąż zaczął unikac mnie w sypialni. Na jakiekolwiek próby biskości fizycznej odpowiadał, żebym go nie prowokowała bo znowu bedzie... Aż któregoś razu przy próbie z mojej strony, przeniósł sie spać do innego pokoju i stwierdził że już absolutnie nie uwierzy mi w te metody naturalne i żebym nie liczyła na wspolżycie z jego stony. Trwa to już ponad rok. W zasadzie sytuacja ta nie powinna mnie aż tak dziwić, bo moi rodzice odkad tylko panietam spią oddzielnie (wiem że jego też), tylko że coraz bardziej oddalamy sie od siebie. Mąż z czasem przestał akceptować inne formy bliskosci fizycznej poza sypialnią np. wspólną kąpiel, pieszczoty. Jedyne co z jego strony moge liczyć to pocałunek i to w czoło. Wszelkie próby dyskutowania z nim o tym konczą sie tak samo, żebym nie wracała do tematu, skoro ja tak wybrałam od się dostosował. Przy czym zawsze mowi to z wyrzutem wobec mnie. Zaczynam się poważnie bać o nasze małżeństwo. Zastanawiam się czy przed kilkoma laty dobrze zrobiłam wybierajac metody naturalne, ale wybór antykoncepcji byłby wbrew mojemu sumieniu. Trudno mi o tym z kimś porozmawiać. Czasami w trakcjie spowiedzi, oczywiście otrzymuje odpowedź że dobrze wybrałam unikając grzechu. Tylko co mam robić teraz , żeby wszystko sie nie rozleciało? Prosze o jakaś rade co robic.

Odpowiedź:

Strasznie trudno w takich wypadkach radzić. Wydaje się jednak, ze problem tkwi nie tam, gdzie się to wydaje...

Najważniejszym wydaje się przekonanie męża - oczywiście w delikatny, taktowny sposób - że dzieci to Wasze szczęście. Bo jak się nad tym głębiej zastanowić, to przecież, choć czasem ich pojawienie się zaskakuje, burzy plany, a potem ich wychowanie sprawia wiele kłopotu, to przecież tak naprawdę niewiele jest na świecie rzeczy piękniejszych, ważniejszych, niż danie nowego życia. Można marudzić, że łamią kariery, nie dają się rozwijać, nie pozwalają odpocząć, ale bez nich w życiu chyba znacznie więcej pustki...

Co więcej? Trzeba zadbać jakoś o umocnienie waszego związku. Może trzeba z mężem porozmawiać. I chyba po prostu musi Pani podejmować współżycie tylko wtedy, gdy nie ma wątpliwości; gdy Pani niepłodność jest - zgodnie z kanonami NPR - pewna. Żeby męża znów kolejne dziecko nie zaskoczyło. Ale gdy będzie mowa o "niespodziankach" proszę mężowi uprzytomnić, że środki antykoncepcyjne - prezerwatywa, środki hormonalne - też nie dają 100% pewności. A te pierwsze jeszcze mocno szkodzą. Jako dobry mąż powinien dbać o zdrowie żony i matki swoich dzieci...

Chyba jakoś tak...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg