Paulina 06.04.2008 21:30

Szczęść Boże! Mam na imię Paulina i mam 15 lat. Wszystko zaczeło się od tegorocznych rekolekcji. Do naszj parafii przyjechał ksiądz, któremu zawdzięczm mój "powrót" do Boga.Otóż on przekonał nie abym na nowo zawierzyła Chrystusowi. Teraz kocham Boga często się modlę, zwłaszcza o ludzi potrzebujacych i ludzi którzy trwają w grzechu.Myślę że Bóg mnie woła lecz ja nie jestem pewna czy dam radę zrezygnować z "przyjemności" jakie obecnie daje mi świat. Codziennie modlę się też o to abym dobrze rozpoznała co Bóg do mnie mówi.Staram się też pomagać potrzebującym. Ale jedna rzecz mi przychodzi trudno : aby pokazać np. w szkole że ja naprawdę kocham Boga i chcę z nim żyć na codzień.W mojej szkole "rządzi" ten kto przeklina, żle się zachowuje lub na za nic nauczycieli i ich wyzywa. To mnie boli. Nie mogę patrzyć na to zło.Jestem bezsilna.Ich jest wielu. Nie jestem lubiana przez te "niegrzeczne" osoby, bo nie robię to co oni. Ja poprostu nie mogę żyć Bez Boga.Odmawaiam też rożaniec - ta modlitwa jest mi szczególnie bliska ponieważ,Matka Boża prosiła aby sie na rożańcu modlić. Moja mama umarła 4 lata temu. Bardzo mi jej brakuje... Wierze że jest już w niebie z Jezusem.W sercu czuję taką złość kiedy patrzę na niektórych grzeszących ludzi... Jednak wiem że każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobienstwo Boże i wiem również że każdego człowieka trzeba kochać.Boli mnie krzywda i zło.Chcę głosić naukę Jezusa, chcę dalej żyć nim na codzień ale czy to naprawdę powołanie??Co mam dalej robić? Jaką mam drogę wybrać?> Proszę(Jeśli to oczywiście możliwe) o szybką odpowiedż e-meilem.

Odpowiedź:

Pytasz o swoje powołanie? Bo chyba tu czegoś nie zrozumiałem jak trzeba...

Pierwszym podstawowym powołaniem każdego chrześcijanina, jest żyć po chrześcijańsku. Nie musisz swoim kolegom nic mówić. Wystarczy, że będziesz swoim życiem dawała im przykład chrześcijańskiego życia. Często zresztą narzucanie się komuś i prawienie mu kazań przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Ważne, żebyś nie stała się jak twoi koledzy. No i żebyś nie milczała wtedy gdy wyczuwasz, ze rzeczywiście powinnaś się odezwać. Choćby w obronie swojej wiary...

Tak żyjąc wypełnisz najważniejszą część swego powołania. Co dalej? Masz jeszcze kilka lat na zastanowienie się. Pomyśl w czym byś sie dobrze czuła. Jako zakonnica? Może wolałabyś być matką i katechetką? A może w ogóle nie chcesz "oficjalnie" nauczać o Chrystusie, tylko wolałabyś świadczyć o Nim swoją sumienną pracą na jakimś zupełnie "świeckim" stanowisku? Nie decyduj dziś. Po prstu się tylko zastanów...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg