11.07.2007 12:15

mam 30 lat od 2 lat mieszkam z mężczyzną, kt kocham. razem jesteśmy o 10 lat. nie uprawiamy seksu. po prostu razem mieszkamy (pracujemy więc całymi dniami się mijamy.gdybyśmy mieli się spotykać po pracy i wracać do swych rodzinnych domów spotkania wypadałyby bardzo rzadko i późno (godzinowo). stąd taka nasza decyzja. ze ślubem zwlekamy, bo mój kochany obawia sie ślubu- jako decyzji, samej ceremonii...itd. czy ja mogę przystępować do komunii z czystym sumieniem? mam wątpliwości, nie wiem i dlatego czuję się zagubiona w życiu Kościoła,uważam że nie robię nic złego a jednak czuję się odsunięta od Kościoła. ciąży mi to bardzo.

Odpowiedź:

W takiej sytuacji na pewno w grę wchodzi zgorszenie, jakie swoim wspólnym zamieszkaniem bez ślubu dajecie innym...

Wybranek boi się ceremonii.... A czego się tu bać? Jeśli od dwóch lat mieszkacie razem, nie ma sensu organizować wesela. Wystarczy cichy ślub w kościele, świadkowie, najbliżsi...

Wybranek boi się decyzji... Tu chyba tkwi istota całego problemu. Coraz więcej ludzi obawia się podejmowania ostatecznych decyzji. Tylko w sumie dlaczego? Co zmieni się w waszym życiu?

Miałem kolegę, który nie mógł spać z obrączką, bo miał wrażenie, że się dusi. Z ową niechęcią do ślubu jest podobnie. Ten strach - skoro znacie się od dziesięciu lat, a już dwa lata mieszkacie razem - jest irracjonalny. Pewnie ma u swoich korzeni obawę, że z tej decyzji nie będzie się już tak łatwo wycofać. Ale czy jest to poważnym traktowaniem partnera, jeśli zostawia sie dla siebie otwartą furtkę do ucieczki? Czy naprawdę tak trudno zadeklarować: "chcę się z Tobą i przy Tobie zestarzeć"?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg