apola 06.07.2006 23:49

Szczęść Boże.

Mam ogromny problem,nie mogę sama dać sobie rady. Szukalam pomocy u osob duchownych. Dla nich odpowiedź byla oczywista ''wstąp''. Otoż mam lat 18. Od kiedy mialam 9lat myslalm by isc do zakonu, nie wiem czemu-tak się przyjelo-taka wizja. Potem czulam taką potrzebę, aż w kocu mając ok.13 lat myslalam o tym bardzo serio. Pamietam ze mając lat 10 uczylam sie Pisma św.Rozwazalam mysli Boże. Od lat 16 mam bardzo wiele obaw, lęki wewnetrzne. Czuję powolanie,ciagle modlę cie, lubię lekcje religi najbardziej ze wszystkich,slucham tez piesni rel.-wyrozniam sie bardzo od innych. Czy to to????

Z drugiej strony nie potrafię pogodzic sie z mysla ze mam odejsc z domu,wiem ze gdybym wybrala małżenstwo tez musialambym zostawic rodzicow, ale to nie to samo. Moglabym odwiedzac ich zawsze kiedy mam ochote. Lubię czuc sie wolna. To co robie wiem ze jest dobre. Lubie tez ladnie ''ubierac się" malować, przozdabiać''.. Nie wiem czy mając dobra materialne na uwadze-mam takie silne powolanie by stąpić. Moge powiedziec ze czuję sie 50 na 50.

Ciagle mysle o Bogu,o poglebieniu swej wiary dla Boga i zycie dla Niego,ale czy ''kocham Go więcej'' ,czy powinnam odpowiedziec na slowa Pojdz za Mną?Również mam niezrozumiale do konca dla mnie obawy przed habitem, cierpie na dusznosci, boję sie go przybrać. Z drugiej strony sa zgromadzenia bezhabitowe. Jednak dlaczego mam nie nosic symbolu Pana? Nie potrafię rozstac sie z bogactwem na ziemi.Skoro czyje powolanie od 11 lat, chcialabym bardziej slużyc Bogu czy mam zostawuc wszystko i udac sie za glosem.

Rozmawiając z pewna przelozoną, zna mnie bardzo dobrze,mowila mi ze zly duch walczy o mnie i to dlatego.jednak ja zawsze maialm takie obawy. Nie wiem czy zycie we wspolnocie to to. Mysle ze gdy skacze za rok mature udać sie na studia teologiczne, gdy po roku czy dwoch nadal bede czuc powolanie to wstąpie.

Siostra mowila mi ze to nie ma sensu, gdyz moge wstapic na rok i przekonac sie. Ja mysle ze rok to mi nic nie da,rok moge wytrzymac,a pozniej zrezygnowac bedzie mi glupio i wstyd-znając siebie. Poza tym jestem osobą skrytą,cichą wrazliwą-to moze dlatego wydaj mi sie ze nie pasuje na tym swiecie?

Trudno powiedziala mi jeszcze jedno wazne dla mnie zdanie, iż jesli pojde na studia mogę sie zepsuc,poznam nowych ludzi, zblądze z drogi. Wiec by nie isc na studia lecz do zakonu. Ale jesli zbłądze to przekonam sie o swym powolaniu.

Jestem na drodze rozterki, nie wiem co począc, nie potrafię zaufac Panu. Nie mam duzo czasu. Mowilam siostrze tez o tym co powiedzial mi spowiednik. Ze kiedy będę czula sie gotowa bym wstapila-siostrze sie to nie podobalo, gdyz pozniej skad bede wiedziec czy jestem gotowa,mając lat 30 mogę miec wiecej dylematow.

Moze ma racje? Bardzo proszę o pomoc,co mam robić.

Bóg zapłać

Odpowiedź:

Trudno odmówić racji tym, który wydaje sie, że to szatan chce Cię odwieść od zakonu. Bo rodzice to chyba bardziej pretekst. Pieniądze, wygląd.... To nie są szlachetne pobudki, by nie pójść do zakonu....

Wydaje się, że najlepiej będzie, jeśli rzeczywiście spróbujesz. Rok to wbrew pozorom bardzo długo. Zwłaszcza dla młodych. I nie chodzi o to czy wtrzymasz, ale czy dojdziesz do wniosku, że chcesz żyć w zakonie, czy Ci się to spodoba... Więc spróbuj. To nic strasznego. W każdej chwili możesz odejść. A bez tego ciągle będą Cię gnębić wątpliwości...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg