Jacek 06.08.2003 13:00

Dotyczy poruszonej sprawy dobrych uczynków osoby pozostającej w stanie grzechu ciężkiego. Prosze pomóc mi w rozwiązaniu następującego problemu. Skoro uczynki popełnione w stanie grzechu cięzkiego nie liczą się, to może dojśc do takiej sytuacji: człowiek mający na sumieniu np. zawinione naruszenie postu, nieuczestnictwo we mszy św. w niedzielę czy "grzeszną" randkę z koleżanką (co stanowi grzechy ciężkie) dokunujący następnie heroicznego aktu miłości bliźniego (np. ratowanie z pożaru dziecka) podczas którego ponosi śmierć, skazany byłby na wieczne potępienie. Ale to jakaś straszliwa, krańcowa, niewspółmierność kary za grzech co prawda cięzki, ale w porównaniu z takim wielkim aktem miłości bliźniego, chyba nie aż tak poważny !!!! Jak to pogodzic z miłością i sprawiedliwością Boga ? Może to doprowadzic to takich postaw, że człowiek nie znajdujący sie w stanie łaski uświęcającej może z ostrożności świadomie powstrzymywac sie przed takimi czynami miłości bliźniego, które naraziłyby go na utratę życia.

Odpowiedź:

Kościół nie stawia barier Bożemu miłosierdziu. Nigdy nie orzeka, że ktoś trafił do piekła. Nie wiemy, czy przypadkiem w ostatniej chwili swego życia grzesznik się nie nawrócił. Jeśli zaś człowiek oddaje życie za kogoś innego możemy mieć nadzieję, że Bóg udzieli mu łaski skruchy choćby w ostatniej sekundzie życia....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg