Metallica 09.07.2003 22:07

Szczęść Boże. jestem chrześcijaninem, który przeżył załamanie wiary. Ostatnio jednak odczuwam potrzebę bliskości z Bogiem, dokładniej potrzebę modlitwy. Od zawsze moje chrześcijaństwo było jakby niepełne. Nie przepadałem nigdy za słowami modlitw, nie chciałem się trzymać utartych schematów. NIe przepadam za wizytami w kościele, na mszy. nie lubię tych ludzi patrzących się na mnie, tego tłumu, tych śpiewów ... wolę samemu sięmodlić własnymi słowami w kaplicy z boku, nie znoszę tego gwaru, on jest dezorientujący. Nie wiem co mam czynić. Teraz modlę się własnymi słowami, nawet nie składam rąk. jestem pod tym względem dość chaotyczny. Ale ja chcę być z Bogiem, w Nim jest coś tak pociągającego jak to pisało gdzieś w Biblii, że ma sięochotę iść za Nim i zostawić wszystko. Ale ja właśnie, praworządny nie jestem i nie trzymam się zbytnio zasad wyznaczających mi kiedy mam co robić. to dziwne. Prosiłbym o to, żeby ktoś jakoś mnie może ocenił i powiedział czy to dobrze czy źle i w ogóle ...

Odpowiedź:

Trudno na Twoją postawę jednoznacznie ocenić. Bóg chyba obdarzył Cię łaską, byś Go pragnął. Dobrze, że na ten dar Bogu odpowiadasz i szukasz Go w indywidualnej modlitwie. Tego rodzaju pobożność jest zawsze czymś dobrym; jest jakby fundamentem wiary. Jednak źle, że nie chodzisz na Mszę, że nie karmisz się Jego Ciałem. Proponujemy zmienić trochę optykę patrzenia. To nie Ty robisz łaskę Bogu, ale On Tobie. Skoro dobrze Ci jest na modlitwie, gdy sam tego potrzebujesz, przychodź do Niego także, gdy On Cię zaprasza na ucztę. Spróbuj przez tę jedną godzinę w tygodniu dla Niego wytrzymać obecność innych, gwar i śpiewy. Zapewne z czasem, zwłaszcza, gdy zaczniesz słyszeć (!) słowa wypowiadanych podczas Eucharystii modlitw polubisz te spotkania....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg