Smutny katolik 13.04.2017 13:30

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus

Postanowiłem przystąpić do spowiedzi generalnej. Oczywiście poinformowałem spowiednika o tym. Ponieważ spowiedź dotyczyła całego mojego okresu życia to lista grzechów była długa. Aby zapanować nad tym spisałem wszystkie niegodziwości na dziesięciu stronach - rachunek sumienia trwał tydzień. Spowiednik nie był tym zachwycony - mówił, że trzeba by było siedzieć "pół dnia" aby przez to przejść. Mimo to rozpoczęliśmy spowiedź. Po pewnym czasie jednak gdy wymieniałem swoje grzechy spowiednik przerwał mi a następnie powiedział, abym wymienił u siebie pięć, wg mnie, najczęstszych źródeł grzechów, co zrobiłem. Chciałem spowiadać się dalej ale stwierdził, że wystarczy i że, wszystkie moje grzechy zarówno te co wypisałem jak i te zapomniane są odpuszczone i mam do tego nie wracać. Następnie spowiednik powiedział, z tego co pamiętam, abym m.in. spalił te wszystkie kartki z grzechami co też uczyniłem.
Niestety w czasie wymieniania grzechów (dopóki spowiednik nie przerwał) pominąłem jeden z uwagi na fakt, że stwierdziłem, że już się z niego spowiadałem przed chwilą a spowiednik wyraźnie prosił aby nie powtarzać tego samego. Chwilę potem tak jak pisałem, spowiednik nie wysłuchawszy reszty moich grzechów stwierdził, że już wystarczy. I teraz na moje nieszczęście zaczęły trapić mnie wyrzuty sumienia ponieważ:

- pominąłem jeden z grzechów myśląc, że już się z niego spowiadałem a teraz nie jestem tego pewien - może po prostu zagłuszam sumienie i spowiedź, która tyle mnie kosztowała trudu jest nieważna i nadal tkwię w niewoli grzechu?

- Nauka Kościoła Katolickiego mówi iż należy wyznać wszystkie grzechy ciężkie a nie część. Przecież nie ma czegoś takiego jak rozgrzeszenie częściowe.

- w czasie tej spowiedzi wyznałem pewien grzech mówiąc, że nie podejmowałem żadnych działań w celu jego realizacji po czym już po spowiedzi przypomniałem sobie pewną okoliczność, która przeczy temu co wyznałem w konfesjonale. Można by więc zarzucić mi kłamstwo na spowiedzi co przecież jest niedopuszczalne i unieważnia spowiedź.

Co powinienem wobec powyższych trudności zrobić:

1. Czy taka spowiedź jest ważna?
2. Czy mogę to potraktować jako odpuszczenie wszystkich grzechów nawet tych niewyznanych?.
3. Co z tym jednym grzechem pominiętym? (nie wydaje mi się abym to zrobił celowo ale czy samo "wydawanie się już wystarczy" na usprawiedliwienie się?).
4. Jak podejść do tego, że po spowiedzi przypomniałem sobie coś co przeczyło temu co wyznałem? Czy to jest kłamstwo na spowiedzi?
5. Czy ma sens się nad tym w ogóle rozwodzić skoro i tak nie wyznałem większości grzechów - może należałoby podejść do tej spowiedzi ponownie?

Bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi na moje wątpliwości. Strasznie się tym niepokoję bo nie tak wyobrażałem sobie spowiedź generalną a potrzebuję jej gdyż chce całkowicie zmienić swoje życie duchowe, które dotychczas było zbyt płytkie i powierzchowne. Taka spowiedź z całego dotychczasowego życia to jest dla mnie szansa na rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Na razie jedyne co mnie trzyma w nadziei to wiara nieskończone miłosierdzie Boże. Rozumiem jeżeli moje problemy pozostaną bez odpowiedzi - sam jestem sobie winny tyluletnich zaniedbań w rozwoju wiary i teraz muszę za to cierpieć.

Bóg zapłać za poradę i pomoc.

Odpowiedź:

Spowiednik jasno powiedział co masz zrobić. Nieważne co i z jakiego powodu opuściłeś. Skoro miałeś napisane na kartce, to znaczy że wszystkie te grzechy chciałeś wyznać. Tego się trzymaj i do grzechów sprzed tej spowiedzi już nigdy nie wracaj. 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg