Gość 13.04.2017 11:26

Szczęść Boże, mam ogromny problem ze skrupułami. Tydzień temu byłem w spowiedzi, staram się żyć jak najlepiej i nie chcę popełnić grzechu ciężkiego. W poniedziałek zrobiłem coś co mogło być grzechem ciężkim - chciałem powiedzieć coś i zdałem sobie sprawę że może to być grzech ciężki więc zrezygnowałem z powiedzenia tego, jednak po chwili z jakiegoś powodu zacząłem moją wypowiedź. Zorientowałem się w połowie jednak dokończyłem ją (w myślach kłóciłem czy skończenie tego będzie grzechem ciężkim czy nie, może wstyd mi było tak przerwać wypowiedź w połowie.) Zaraz po zakończeniu wypowiedzi a nawet jeszcze przed końcem zacząłem przepraszać Boga i zastanawiać się czy był to grzech ciężki. Uznałem wtedy że grzech nie był ciężki ale wątpliwości znowu dziś wróciły. Czy można w takich sytuacjach mówić o pełnej świadomości i dobrowolności. Czy powinienem jeszcze dzisiaj pójść do spowiedzi czy wręcz przeciwnie mam po prostu zawierzyć to Bożemu miłosierdziu i spokojnie przystępować do spowiedzi aż do kolejnej spowiedzi? Z góry dziękuję za odpowiedź i proszę o modlitwę za wszystkie osoby mające taki problem ze skrupułami jak ja.

Odpowiedź:

Z tego co piszesz nie wynika, o co właściwie chodzi. Co zacząłeś mówić. Powiedziałeś, że ma głupią fryzurę czy że jest mordercą? To jednak spora różnica. Mająca znaczenie w ocenie tego, co się stało. A teoretycznym rozważaniem na temat tego, czemu nie chciałeś powiedzieć a potem powiedziałeś to Twojego sumienia się nie uspokoi. Moim zdaniem należy się trzymać tego, co mówi rozum, a nie kierować się uczuciami, w tym strachem. 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg