Gość 15.01.2013 07:59

Ostatnio byłam u spowiedzi i nie dostałam rozgrzeszenia. Właściwie nie rozumiem dlaczego. Spowiadałam się z seksu z moim chłopakiem, a ksiądz zapytał się, czy razem mieszkamy. Odpowiedziałam, że tak. Wtedy zaczął coś mówić, że nie może rozgrzeszyć. Powiedział, że jedynym rozwiązaniem jest to, że mam się od chłopaka wyprowadzić. Ja na to, że nie mogę, bo razem niestudiujący i z tego powodu mieszkamy razem. Poza tym ja go kocham i uważam (tego już nie mówiłam w spowiedzi), że nie robimy nic złego. Planujemy wspólną przyszłość, ale dopiero po skończeniu studiów. To nie jest tylko jakaś przelotna wakacyjna miłość.
Nie rozumiem, jakim prawem ten ksiądz stawia siebie w miejscu Pana Boga. Przecież Bóg jest miłosierny i wszystko wybacza, a księża ustalają tu jakieś swoje, chore zasady.
Nie wiem, czy trafiłam po prostu na jakiegoś dziwnego księdza i powinna iść jeszcze raz do spowiedzi (tyle że do innego), czy co zrobić? Czy dlatego, że kogoś kocham, to zasługuję na potępienie?

Odpowiedź:

Dopóki nie jesteście małżeństwem, nie jesteście "jednym ciałem". Jeszcze do siebie nie należycie. Gdy śpisz w jego łożu albo on w Twoim, cudzołożycie. Ale skoro chcecie żyć jak małżeństwo cóż stoi na przeszkodzie, żeby już teraz się pobrać? Nie chcecie, bo tak wam z jakiegoś względu wygodniej. I dla tej wygody lekceważycie Boże prawo...

Ksiądz słusznie postąpił nie udzielając Ci rozgrzeszenia. Spowiedź to nie zabieg kosmetyczny dla duszy. Sama uznałaś, że coś jest nie tak, skoro się z tego spowiadałaś. A jednocześnie masz pretensje, że ksiądz nie udzielił Ci rozgrzeszenia. Przecież nie mógł. Miłosierdzie Boże jest wielkie, ale nie absurdalne. Skoro chcesz dalej żyć w grzechu, to gdzie jest potrzebny do odpuszczenia grzechów żal? Przecież to nie przez jakieś hokus pokus księdza odpuszczają się grzechy, ale  przez szczerą chęć nawrócenia, która ksiądz stwierdziwszy udziela rozgrzeszenia...

Eh...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg