MM 12.10.2012 01:37

Szczęść Boże, przeczytałem ostatnio polemikę wokół książki Z. Nosowskiego "Parami do nieba", opublikowaną w książce "Razem czy osobno?". Głowna oponentka, Małgorzata Wałejko, stwierdza, że w małżeństwie nie można kroczyć wspólnie, razem do nieba, tylko będąc razem, kroczy się osobno. Jej zdaniem nie istnieje też wspólna świętość małżonków, ale wyłącznie ich świętość "osobna". Stwierdza wreszcie, że w perspektywie wieczności osoba współmałżonka i miłość między ludźmi jest tylko czymś w rodzaju wstępnego etapu do pokochania Boga, wobec którego osoba współmałżonka, również ciesząca się Bogiem, nie będzie już potrzebna "drugiej połówce" do szczęścia: "to podsycanie pragnienia eschatologicznego spotkania z Nim twarzą w twarz, to podnoszenie oczu wzwyż, ponad małżonka, z którym moja dzisiejsza relacja oznacza relację niewspółmiernie wyższą: mojej duszy z Bogiem". Ponieważ wydaje mi się to sprzeczne z wiarą Kościoła i Tradycją Ojców, proszę Księdza o opinię na ten temat

Odpowiedź:

Nie jestem księdzem ;).. Tak wypadło....

Trudno rozstrzygać spór nie znając dokładniej poglądów ich autorów. Z trzeciej ręki to kiepskie źródło. Poza  tym dokonanie analizy z perspektyw Ojców Kościoła też jest ponad moje siły ;) Ale może tak...

Niebo to wspólnota. Z Bogiem i świętymi. Sprowadzenie międzyludzkiej miłości do przygotowania do miłości samego Boga, to gruba przesada. Skoro Bóg nas kocha, to czemu my nie mielibyśmy w niebie też kochać siebie? Z drugiej strony nie jest tak, ze zbawienie jednego z małżonków jest uzależnione od zbawienia drugiego. każdy ostatecznie odpowiada za siebie. Tak, prawda, ze w małżeństwie jest się za siebie odpowiedzialnym, ale skoro Bóg nie potrafi przemienić czyjegoś serca, na pewno nie będzie sądził drugiego człowieka za to, ze tego nie potrafił zrobić.... Zresztą.... Trzeba pamiętać, ze wierzymy, iż Bóg chce naszego zbawienia. Może takich "rozłączonych par" po prostu nie będzie, bo miłość współmałżonka otworzy drugiemu drogę do zbawienia? Trudno jednak kategorycznie coś takiego twierdzić. Przecież ostatecznie możliwość potępienia się istnieje. A każdy człowiek, nawet nie jest czyimś mężem czy żoną, jest czyimś dzieckiem...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg