gacjan 23.03.2012 17:00

I jeszcze mam kilka pytań, mam nadzieję, że odpowiadający nie ma mnie dość

1) dość często w kontekście tandemu opętanie-muzyka powołuje się na "światowej sławy psychiatrę, nominowanego przez Instytut Naukowy w Paryżu" Simone Morabito. I tutaj mam pewnego rodzaju zastrzeżenia. Otóż nigdzie, poza stronami, które odwołują się do tych jego wypowiedzi nie ma śladu takiej osoby. Żadne strony lekarskie itd. Ten "Instytut Naukowy" też brzmi nieco enigmatycznie. Mam więc do odpowiadających, mądrzejszych wszak sporo ode mnie, pytanie - czy ów psychiatra to faktycznie ktoś wiarygodny? Czy trochę jest jak w reklamach "doktorzy nasz polecają", "profesor Iksiński z Warszawy" - służy jako rzekomy autorytet, którym de facto nie jest.
Trzeba pamiętać, że gros tych artykułów itd. pojawiło się w czasach przed ekspansją internetu i później zostało przekopiowanych do niego. Brak potwierdzenia w źródłach odmiennych jest tu pewną wskazówką.
I tu pojawia się pytanie towarzyszące - na ile zjawisko pewnego (celowego lub nie) fałszowania źródeł jest powszechne w prasie katolickiej, czy nie dyskutuje się w kuluarach o pewnym zwiększeniu standardów?
2) jak czytam wypowiedzi Odpowiadającego J. na temat opętań, egzorcystów itd. to odnoszę wrażenie, że Odpowiadający w zawoalowany sposób daje do zrozumienia, że przez swoją posługę mają skłonności do pewnej przesady - na podstawie pewnych przypadków ekstrapolują to do całej populacji na zasadzie dmuchania na zimne - przez co osoby bardziej lękliwe niepotrzebnie skupiają się tylko na strachu przed opętaniem. Czy dobrze odczytałem intencje?
3) A teraz pytanie z zupełnie innej beczki - jestem człowiekiem, który stara się żyć w zgodzie z nauką Pana Jezusa i co za tym idzie - Kościoła. Wiadomo - grzeszę, raz ciężko, raz lekko, niemniej zwykle nie trwam w tym stanie, spowiadam się, walczę z sobą (co wychodzi również - raz lepiej, raz gorzej). Przy czym... ja nie jestem człowiekiem, który mocno odczuwa duchową obecność Boga. Raczej należę do tych osób, które wierzą, starają się pogłębiać swoją wiarę itd. Ale zupełnie np. nie ciągnie mnie do żadnych charyzmatów typu modlitwy w językach, zaśnięcia w Panu itd. Nie jest mi to w religii potrzebne. Raczej staram się życiem codziennym na ile potrafię dawać świadectwo. Moja wiara w Boga raczej jest rozumowa - wszystkie racjonalne przesłanki mówią mi o tym, że Bóg istnieje i że to wiara Kościoła katolickiego jest tą prawdziwą. Także pewien strach przed piekłem (reminiscencje zakładu Pascala). Wiele lat starałem się walczyć z tym - należałem w LO do oazy, jeździłem na pielgrzymki itd. Niemniej żadne mistyczne przeżycia nie stały się moim udziałem, co szczerze mówiąc nie stanowi dla mnie jakiegoś problemu - nie jest mi to bowiem potrzebne. Czy jednak nie jest to jakieś zaniedbanie z mojej strony?
4) Czasem wewnętrznie czuję, że nie do końca zgadzam się z nauką Kościoła, niemniej postępuję tak, jakby się zgadzał. O wątpliwościach rozmawiam tylko z ludźmi ugruntowanymi religijnie itd. Niemniej w związku z tym mam taką refleksję - jak to jest w Kościele. Bo - tak przynajmniej sądzę - prawdopodobnie do nas dochodzi właśnie tylko - jak określił to mój kuzyn - telewizja kościelna. Tj. na poziomie Watykanu istnieją spore tarcia między kardynałami (stąd zmiany w pewnych kwestiach), ale wiernym głoszona jest - i słusznie - tylko nauka oficjalna. Być może - strzelam - przysłowiowy kardynał Kowalski uważa, że Kościół powinien zmienić swoją naukę np. w stosunku do antykoncepcji (wiem, przykład aż nazbyt wyświechtany), ale działa na rzecz tego "na górze" nie przyznając się do tego w kontaktach z mediami, wiernymi itd. Czy mogę w tej kwestii mieć rację?

Pozdrawiam. Z Bogiem.

Odpowiedź:

1. Odpowiadający nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy ów profesor istnieje. To, ze coś pojawia się w "katolickim" internecie nie znaczy, że jest wiarygodne. Np. na naszym forum (forum.wiara.pl) pisują też niewierzący, a i katolicy bywają różni. Czasem naiwni. Proszę sobie przypomnieć choćby fakt istnienia różnych odmian modlitewnych  łańcuszków, które odwołują się do jakichś rzekomych objawień. Przecież to wręcz tchnie zabobonem...

Ważniejszym więc byłoby nie tyle odwołanie się do jakiegoś zagranicznego autorytetu, a zapytanie rodzimego, konkretnego egzorcysty tudzież odwołanie się do rozsądku. I w tym wypadku warto jednak uważać. Przecież zły duch może chcieć ukryć prawdziwe źródło tego, jaką drogą wszedł w człowieka. I może podsuwać różne fałszywe tropy. Bo niby dlaczego słuchanie muzyki, w której nie ma bluźnierstw, miałoby prowadzić do opętania? Czy nie jest to raczej tak, że do opętania mogą prowadzić osobiste wybory zła, trwanie w grzechu, niechęć do nawrócenia, a słuchanie "ostrej" muzyki jest tylko niewiele znaczącym dla sprawy tłem?

Bo jeśli ktoś się modli, przyjmuje Jezusa w Eucharystii, to dlaczego słuchanie (niebluźnierczej) muzyki miałoby otwierać drzwi diabłu?

No i jeszcze jedno: czy takie szukanie źródeł opętania w drobiazgach nie jest tworzeniem z gruntu niechrześcijańskiej atmosfery lęku; tworzeniem wrażenia, ze to diabeł jest faktycznym panem świata? Przecież jesteśmy odkupieni przez Chrystusa. Dano nam moc "stąpania po wężach i skorpionach"...

2. Nie jestem specjalistą od opętań. Ale wierzę w Boga i klęskę szatana, nie odwrotnie.

3. Wierzyć, to mówić "tak" objawiającemu się Bogu. Mistyczne czy ekstatyczne przeżycia nie są dla wiary konieczne. Ale... Pierwszym motywem, dla którego człowiek podejmuje modlitwę nie powinna być chęć przeżycia czegoś nadzwyczajnego czy wygadania się, ale pragnienie uczczenia Boga. On jest naszym wielkim dobroczyńcą. Choćby dlatego warto co dzień - rano i wieczorem - choć chwile stanąć przed Bogiem.

4. W kwestiach wiary takich tarć na pewno nie jest wiele, bo przecież Kościół nie zmieni swojego niezmiennego nauczania. W pewnych kwestiach dotyczących moralności dyskusja toczy się raczej na poziomie teologii moralnej, nie Rzymu. Oczywiście te stanowiska mogą jakoś wpływać na hierarchów, ale to nie jest tak, że oni wymyślają, a inni tylko potakują. Najwięcej na pewno dyskusji jest tam, gdzie w grę wchodzą rzeczy, które faktycznie można zmienić. Np. nie zna w kwestii tego jak Kościół ma funkcjonować w otaczającej go rzeczywistości. Ale odpowiadający nie zna Rzymu na tyle, by znać szczegóły ;) Odpowiada znając kościelne realia. Stanowisko Kościoła to wypadkowa pracy ludzi - teologów, duszpasterzy i biskupów - a nie takiego czy innego hermetycznego gremium...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg