Utu 30.07.2010 14:13

Zastanawia mnie dlaczego Pan Bóg ujawnia się człowiekowi tak subtelnie, że znaczna część ludzi w jego istnienie po prostu nie wierzy. Dlaczego z samego faktu wiary Pan Bóg uczynił zasługę konieczną do zbawienia. Nie można czasami zaprzeczyć, że Świat sprawia wrażenie pozostawionego samemu sobie.

Druga rzecz, jeszcze ważniejsza to wiara (znowu kwestia wiary) w miłość Boga do człowieka, która ma być doskonała i nieskończona. Jak więc wytłumaczyć, że zwykły człowiek pochyla się nad nieszczęściem drugiego człowieka i gdyby to było w jego mocy, ulżyłby mu w cierpieniu. Pan Bóg w tym samym czasie pozostawia nas samych. Czy miłość człowieka jest zatem doskonalsza i głębsza od miłości Boga. Czego więc tak naprawdę mamy się spodziewać po śmierci. Czy spotkania z Surowym Sędzią? Czy Sobór Watykański nie przecenia waloru miłosierdzia Bożego?

Odpowiedź:

1. Czekałem kiedyś na pociąg. Jako że miałem sporo czasu polazłem kiedyś do muzeum. Po obejrzeniu interesujących mnie eksponatów zostało mi go jeszcze tyle, że żeby się nie wałęsać obejrzałem jeszcze znajdującą się w muzeum wystawę malarstwa współczesnego. Jednego malarza. Mocno mną wstrząsnęła. Patrząc ile autor namalował obrazów na dwa tematy oraz jak to namalował (i nie był to wcale seks) trudno było oprzeć się wrażeniu, że z jego głową coś było nie tak. W skrócie: mania okropieństw i brzydoty.  Nie znałem tego malarza. Ale jego dzieła wiele mi o nim powiedziały.

Podobnie postępują psychologowie chcąc zbadać problemy dziecka. Oglądają jego rysunki. I potrafię je zinterpretować. 

Mamy do dyspozycji pewne Boże dzieło. Stworzony przez Niego świat. On jest pełen jego śladów. Kto chce je zobaczyć, widzi. Sęk w tym, że wielu ludzi nie chce. Albo czepia się Boga, ze coś stworzył nie tak. 

2. Problem leży w tym, jak rozumiesz słowo miłość. Dla Ciebie oznacza to "zawsze pomóc". Ale czy tak jest zawsze dobrze? Przecież doskonale wiemy, że czasem pomagając człowiekowi wyrządzamy mu krzywdę. Np. dając pieniądze pijakowi, którego "suszy". Bóg nie chce nikogo krzywdzić. Patrzy z perspektywy wieczności, a nie doraźnych rozwiązań. Stąd czasem postępuje inaczej, niż byśmy chcieli. I stąd nasze pytania "dlaczego Bóg dopuścił"...

Gdy zagłębić się w lekturę Starego Testamentu wyraźnie widać, ze Bóg kocha człowieka, kocha swój naród. Jego miłość nie jest jednak mdłym rozczulaniem się nad losem człowieka. To miłość twarda, wymagająca. Bo tylko taka miłość daje człowiekowi dojrzewać. 

Przecież w życiu jest podobnie. Gdy rodzice rozczulają się nad dzieckiem, gdy niczego nie wymagają, a wszystko robią za niego, wyrasta w najlepszym wypadku nieudacznik. A przecież nie o to rodzicom chodzi. Podobnie chyba z Bogiem... Bóg kocha, ale jest twardy...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg