Studentka 13.01.2010 00:55

Witam!
Chciałam zapytać o kilka spraw
1. Od jakiegoś czasu wciąż nasuwają mi się pytania o to, czy Bóg istnieje, czy wiara ma sens. To mnie męczy, bo chcę wierzyć. Zwykle je od siebie odsuwam, ale mam wrażenie, że coś w środku mnie wciąż je przypomina. Poza ty nasuwają mi się argumenty jakie zwykle podają ateiści. Wtedy staram się szukać różnych tekstów, które potwierdzają wiarę, tak jakby upewnić się, czytam KKK, modlę się o to, by moja wiara nie znikła. Przez długi czas (6 lat) nie przystępowałam do spowiedzi, ale mam wrażenie, ze nawet wtedy nie nękały mnie wciąż takie myśli, a dopiero teraz, kiedy właśnie chce wrócić. Co mogę zrobić?
2. Kiedyś, gdy długo nie miałam miesiączki, pojawiła się nagle taka myśl, że mogę być w ciąży (co było niemożliwe, bo jestem dziewicą). Wtedy się przestraszyłam i zaczęłam uciskać brzuch, generalnie, pomyślałam, ze nie chcę dziecka. Po chwili rozum jednak się włączył i stwierdziłam, ze nie jestem w ciąży na pewno. Wiem, ze to się może wydawać głupie i śmieszne, ale dla mnie takie śmieszne nie jest. Czytałam, ze jeśli człowiek w swym sumieniu jest przekonany że czyni grzech, to go ma. Rozumiem, że jeśli ktoś strzela do ludzi ślepakami, a myśli, ze to prawdziwe naboje, to popełnia taki grzech jakby były, niezależnie od skutku. Jak więc w związku z tym wygląda mój grzech? Aborcja jest obłożona ekskomuniką, czy to znaczy że ja tez jej podlegam? A jeśli po tym przyjęłam sakrament bierzmowania to czy jest on nieważny? Mam go powtarzać?
3. Nachodzą mnie nieczyste myśli dotyczące spowiednika, ale nie chcę ich i je odrzucam. Czy w związku z tym powinnam zmienić spowiednika? Albo powiedzieć mu o tym? Wprawdzie jeśli to są tylko pokusy, nie trzeba ich wyznawać na spowiedzi, ale wole się upewnić. Dodam, że chciałabym spowiadać się właśnie u tego księdza. Spowiedź to dla mnie duży stres, niedawno do niej wróciłam. Ten ksiądz stwierdził, ze jestem skrupulantką, potrzebuję stałego spowiednika i zaproponował, ze może nim być. Nie chce ciągle zmieniać spowiedników, bo pewne rzeczy musiałabym mówić wciąż od początku, a przypuszczam, ze nawet jeśli zmieniłabym spowiednika, takie myśli znów zaczęłyby mnie dręczyć.
I jeszcze taka rzecz
4. Na stronie nie mogę znaleźć nic o Odpowiadającym (a może to są Odpowiadający?). Czy można uzyskać jakieś (ogólne) informacje? Odpowiadający zaznaczał kilka razy, ze nie jest księdzem, skąd czerpie wiedzę? (studia?) To tak, z ciekawości.
Proszę o niepublikowanie mojego adresu mailowego. Będę wdzięczna za odpowiedzi i z góry za nie dziękuję.

Odpowiedź:

1. Owe wątpliwości nasiliły się u Ciebie akurat teraz pewnie dlatego właśnie, że chcesz do Boga wrócić. Teraz szatan musi się szczególnie wysilać. Bo mu się wymykasz. Więc pewnie on stoi za tymi nękającymi Cię wątpliwościami... Co możesz zrobić? Gdybyś do spowiedzi nie chodziła, odpowiadający napisałby: idź do spowiedzi jak najszybciej, nie czekaj na rozwianie wątpliwości. Będzie na to czas ewentualnie później. Teraz zrób dobry początek. Skoro chodzisz... Chodź dalej... I lecz skrupuły...

2. Przede wszystkim wyjaśnijmy, że ekskomunikę za aborcję zaciąga się, "gdy zaistniał skutek". Ty nawet w ciąży nie byłaś, więc nie ma mowy o ekskomunice.

Po drugie: zaczęłaś uciskać brzuch i - jak piszesz - po chwili rozum Ci się włączył. Znaczy to, że do tego momentu działałaś nie w pełni świadoma tego, co robisz. No bo gdy uświadomiłaś to sobie zobaczyłaś cały absurd tej sytuacji. Nie może więc nie może być mowy o grzechu, zwłaszcza poważnym. Prawdą jest, że człowiek grzeszy, gdy jest przekonany że popełnia jakieś zło, choć obiektywnie rzecz biorąc nic złego nie robi. Ale w Twoim wypadku trudno mówić o świadomej decyzji popełnienia zła, skoro nie dotarło do Ciebie, że nie ma szans na to, byś była w ciąży. Na pewno poważnego grzechu nie było...

Po trzecie... Sakrament bierzmowania przyjęty w stanie grzechu śmiertelnego jest przyjęty ważnie, ale niegodziwie. Czyli nie trzeba (nawet nie wolno) go powtarzać, trzeba grzech świętokradztwa wyznać na spowiedzi. Ale w Twoim przypadku oczywiście grzechu z tyn rzekomym pragnieniem pozbycia się dziecka nie było.

3. Moim zdaniem... Niechciane myśli nie są grzechem, a pokusą. To fakt. Nie trzeba więc o nich mówić. W tym wypadku też raczej nie jest to wskazane. Gdyby jednak rzecz się nasiliła, chyba warto by było jednak o tym wspomnieć. Żeby spowiednik wiedział co się dzieje. Tak naprawdę może to być kolejna szatańska pułapka, który nie chce, żebyś wracała do Boga i dlatego chce Cie przekonać, ze nigdy Ci się nie uda. Dlatego posuwa się do tego rodzaju pokus. Tym bardziej trzymaj się Jezusa...

4. Czasem odpowiada tu kto inny... Skończona teologia, 14 lat pracy w katechezie... Może być?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg