Bronek 05.11.2006 15:08

W czasie wojny żołnierz zamierza zabić grupę niwinnych cywilów. W tym czasie drugi żołnierz obserwuje sytuację i podkreślam jest przekonany o tym i świadomy tego że jedynym wyjściem na ocalenie życia ludzi jest zabicie pierwszego żołnierza. Pytanie brzmi: Czy żołnierz drugi popełni większy grzech zabijając żołnierza pierwszego i ratując ludzi , czy gdy go nie zabije i tym samym pozwoli na śmierć cywili (w tym momencie wedłóg mnie bierze na siebie współodpowiedzialność za ich śmierć) , a może w którejś z tych dwuch sytuacji nie popełni żadnego grzechu i jak to się ma do treści piątego przykazania które wyrażnie stwierdza NIE ZABIJAJ?
Proszę w miare możliwości o jasną odpowiedż i nie odsyłanie mnie do innych publikacji.

Odpowiedź:

Moża wymyślać dziesiątki takich sytuacji i rozważać je teoretycznie. Problem w tym, że ten, kto daną sytuację przeżywa, musi podjąć decyzję w miarę szybko. A okoliczności może być znacznie więcej niż o tym piszesz.

1. Skąd pewność, że chodzi o niewinnych cywilów a nie rozbrojonych partyzantów, skoro nie było sądu? Kobiety, dzieci, co pokazuje sytuacja w Izraelu, dość często atakuja zbrojnie żołnierzy...
2. Jaka jest możliwość odstawienia cywilów w bezpieczne miejsce albo - jesli są to przebrani żołnierze wroga - odstawienie ich do niewoli?
3. Jeśli żołnierze są z jakiejś jednostki specjalnej wykonującej zadanie na tyłach wroga, to skąd pewność, że oszczędzeni cywile nie zaalarmują swoich?
Z innej beczki
4. Czy istnieją inne możliwości, by towarzysz broni zmienił zdanie? Przecież zazwyczaj jest ktoś taki jak dowódca i inni świadkowie wydarzenia.
5. Czy zamiast zabicia nie wystarczy wymierzenie w niego broni?

Odpowiadający przedstawił tylko kilka drobiazgów, które mogą wpłynąć na ocenę sytuacji i faktyczne zachowanie tego czy innego żołnierza.

Zabicie cywilów oczywiście jest złe. Zabicie własnego towarzysza broni także. I może skończyć się sądem wojennym. Czasem niepowodzeniem jakiejś ważnej akcji. W każdej takie sytuacji trzeba działać na wyczucie, zgodnie ze swoim sumieniem. Niekoniecznie doprowadzając do czyjejś śmierci. Rozstrzelanie cywilów to zupełnie inna sytuacja niż strzelanie przez policję do uzbrojonego przestępcy. Jest więcej czasu na zastanowienie się. Choć czasem oczywiście za mało...

W ocenie ludzkich czynów trzeba pamiętać, że w konkretnej sytuacji rozważamy nie tylko sama materię czynu, ale i okoliczności. Także świadomość i dobrowolność popełnionego zła. W konkretnej sytuacji ktoś, kto zgodził się na śmierć innych wcale nie musiał popełnić ciężkiego grzechu. Właśnie z powodu braku pełnej zgody na czyn...

Odpowiadajacemu wydaje się jednak, że w gruncie rzeczy dylematu wcale nie trzeba tak czy inaczej rozstrzygać. W praktyce ktoś, kto przeżył podobna sytuację zawsze będzie miał wątpliwości. Bo mógł wybrać tylko mniejsze zło. Pewnie więc i tak wyzna sprawę w spowiedzi. Ksiądz niekoniecznie musi jasno winę rozsądzić. Bo nie zawsze się da. Pełną prawdę zbna tylko Bóg. Ale spowiednik może temu zagubionemu człowiekowi udzielić rozgrzeszenia...

Żal w takich razach nie polega koniecznie na tym, żeby postanowić w podobnej sytuacji postąpić inaczej. Częściej na modlitwie, by już nigdy w takich okolicznościach się nie znaleźć...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg