Beatka i Arek 03.05.2006 19:28

Szczęść Boże,

od dłuższego czasu nurtuje nas pewne pytanie, otóż oboje jesteśmy osobami wierzącymi, bardzo zależy nam na życiu w zgodzie z nauką Kościoła. Od kilku lat stamy się znaleźć odpowiedź na pytanie, jak to jest z pocałunkami zakochanych par? Na forum znalazłam odpowiedź: „Przed ślubem niedozwolone są takie zachowania, działania, które rozbudzają podniecenie seksualne. Jeśli następuje mimo woli przy działaniach niewinnych, narzeczeni powinni tych działań zaniechać. Zasada ta dotyczy także pocałunków...”.W związku z tym zastanawiamy się, jak można tego dokonać? Przejść przez cały okres narzeczeństwa nie całując się to jeszcze nie taka ogromna sztuka, gorzej kiedy po ślubie (głównie dziewczyna) jest nieprzygotowana zupełnie do podjęcia współżycia (przecież ona na dobrą sprawę nawet nie wie czy naprawde tego chce, załóżmy że trzymała chłopaka tylko za rękę, bo wiadomo że ciało chłopaka może reagować nawet na zwykłe przytulenie...). Wydaje się niemożliwe aby dziewczyna mogła przyrzec że spędzi resztę dni z kimś z kim nie łączył ją nawet taki kontakt jak pocałunek..
Na zakończenie dodamy jeszcze że księża mają bardzo różne opinie na ten temat. W Internecie najczęściej czytamy właśnie takie rady, jak przytoczona wyżej. Ale będąc dwukrotnie u spowiedzi (różni księża) pytaliśmy ich co sądzą na ten temat. Powiedzieli, że jeśli się naprawdę kochamy i jeśli oczywiście nie będziemy "przesadzać" to wszystko w porządku.
Nic już nie rozumiemy..

Odpowiedź:

Problem w tym, co rozumie sie przez zwrot "przesadzać w pocałunkach". To bardzo nieostre. Bo dla jednych może oznaczać dłuższy pocałunek, dla drugich już stosunek seksualny.

Nauka Kościoła jest jasna: grzechem jest celowe wywoływanie podniecenia seksualnego lub zgoda na pojawiające się mimo woli. Dlatego nie sposób na pytanie "co wolno" odpowiedzieć w sposób "techniczny". Bo wrażliwość każdego jest inna. I nie da się inaczej wyznaczyć granicy...

Narzeczonych (czyli serio planujących ślub, a nie zwykłą parę) traktuje teologia moralna o tyle łagodniej, że ich całowania się, przytulania, nie traktuje jako niepotrzebnego narażania sie na okazję do grzechu. Ale granica jest ta sama.

I jeszcze jedno: na pewno łagodniej grzechy narzeczonych traktuje spowiednik. Często w takiej sytuacjio może (choć nie musi) zachodzić pewne ograniczenie dobrowolności czynu...

Więcej na pytanie czy pocałunek jest grzechem można znaleźć TUTAJ

I jeszcze jedno: miłość to coś o niebo większego niż seks. Dlaczego myślicie, że kobieta która się nie całowała z mężczyzną nie jest w stanie ślubować, że chce z nim spędzić resztę życia? Czyżbyście uważali, że przed ślubem trzeba wypróbować "towar"?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg