DD 27.01.2003 08:14

Dlaczego Kościół Katolicki po Vaticanum II tak drastycznie odciął się od Mszy Św. trydenckiej??? Czy gdyby nie arcybiskub Lefebvre
i jego schizma w kościele to prowdopodobnie na łonie kościoła nie powstałoby Bractwo św. Piotra, które za zezwoleniem BISKUPA może sprawować tamtą liturgię. CZy Msza św. trydencka była zła ???? Czy nie pochodziła również z natchnienia Ducha Św. ??? A jeżeli tak, to czy gdzieś nie został odrzucony przez KK jakiś dar Ducha Św. ??? Czy nie można by od czasu do czasu sprawować również Mszy św. trydenckiej ???

2. Dlaczego KK odrzucił również z Mszy łacinę. Przecież był to język wielu pokoleń chrześcijan (katolików) ???? Czy nie pozbawił się jakieś kontynuacji... jakiegoś dziedzictwa.... "części jakgdyby siebie" ... swojej "struktury" (historii)???

3. Dlaczego coraz częściej w KK odchodzi się od sacrum na rzecz profanum... Ludziom potrzebne jest misterium, lecz cóż to za misterium, kiedy to co jest najświętsze zaczyna sprawować nie kapłan lecz świecki. Otóż coraz częściej zdarza się, że np. komunię zamista kapłana rozdaje świecki. Czyżby było w naszym kraju za mało kapłanów?? A jeżeli tak to dlaczego nie powołać diakonatu stałego??? Zdarza się nawet, że w czasie przeistoczenia, to jakaś tam osoba świecka stoi z kapłanem w prezbiterium i z nim podnosi Hostię i Kielich??? Czemuż więc dziwią się wszyscy, że młodzi odchodzą od KK, przecież ludziom potrzeba tajemnicy ???

Odpowiedź:

1. Sobór Watykański II wprowadził reformę liturgii, a nie odciął się od czegokolwiek. Kiedy porównuje się oba sposoby odprawiania Mszy różnice nie są wcale tak wielkie. Najważniejszą wydaje się kwestia ustawienia ołtarza i języka, w którym sprawuje się liturgię. Sobór wprowadzając reformy, a następnie papież zatwierdzając nowy mszał, chcieli zaakcentować słabo widoczny w starej liturgii element wspólnotowy sprawowania Eucharystii. Bo Msza to dzieło ludu (liturgia), a nie dzieło tylko kapłana i obserwującego go tłumu... Sugerowanie, jakoby reforma było odrzuceniem tradycji jest niezgodne z prawdą. To raczej odkurzenie tradycji, wskazanie na pierwotne znaczenie Eucharystii. Przecież w czasie Ostatniej Wieczerzy wszyscy siedzieli za stołem, a nie patrzyli z daleka, co Pan Jezus robi... Dziś gromadzimy się wokół ołtarza, co chyba lepiej oddaje istotę Łamania Chleba...

A przy okazji dwie sprawy: dlaczego niektórzy uznają, że Msza Trydencka była z natchnienia Ducha, a odmawiają tego natchnienia Mszy po reformie? Bądźmy konsekwentni. Jeśli Duch Święty działa w Kościele, to działał i 500 lat temu i teraz. Zarówno Sobór Trydencki, jak i Watykański były z tej samej inspiracji. Ale inna problemy miał w obu epokach Kościół. Stąd różne podejście Ojców Soborowych. Bo Duch Święty nie jest Duchem skostnienia, ale Ty, który ożywia...
Po drugie: pamiętajmy, że ryt rzymski nie jest jedynym ważnym sposobem sprawowania Eucharystii. W samym Kościele katolickim mamy kilka innych rytów (np. ambrozjański, mozarabski – o których nie tak dawno pisaliśmy). Ważnie także sprawuje się liturgię w Kościele prawosławnym (też mamy tam kilka liturgii). Dlaczego ze sposobu sprawowania Eucharystii robić miernik wierności Duchowi Świętemu?

2. Właściwie można było ten temat poruszyć w pierwszej odpowiedzi, ale chcieliśmy trzymać się Pana pytań... Pytanie: zna Pan łacinę na tyle dobrze, by rozumieć co się podczas sprawowania liturgii w tym języku mówi? Czy ogół ludzi zna dziś łacinę? To po co sprawować w tym języku liturgię? Żeby słowa „Hoc est enim corpus Meum” zamienili na hokus pokus? Chyba z całych sił powinniśmy bronić naszej liturgii przed traktowaniem jej jak niezrozumiałych obrzędów magicznych.
Piszący te słowa uczył się prawd wiary na lekcjach religii i studiach teologicznych. Ale proszę wierzyć, że znał je dzięki modlitwie Kościoła, dzięki częstemu uczestnictwu w Eucharystii. Kiedy człowiek słucha tekstów Mszy są one najpiękniejszą katechezą, najpiękniejszym kazaniem...
Może szkoda, że jest niewiele parafii, w których odprawia się dziś Mszę po łacinie. Ale nie róbmy z tego tragedii...

3. Sacrum... profanum... To chyba nie tak. To my dziś skłonni jesteśmy tak dzielić. Ale to nie jest biblijna wizja świata. Ani chrześcijańska. Bo cały świat jest dziełem Boga. „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli żyjemy, żyjemy dla Pana, jeśli umieramy, umieramy dla Pana”. Całe nasze życie ma być pieśnią ku chwale Boga, a nie działaniem na zasadzie Bogu świeczkę, diabłu ogarek... Wierzący świecki jest dzieckiem Bożym tak samo jak kapłan. Tak samo jak on jest świątynią Ducha Świętego. Sakrament kapłaństwa daje tylko (aż) możliwość sprawowania Eucharystii i odpuszczania grzechów (i udzielania niektórych innych sakramentów). Piszący te słowa nie jest zwolennikiem tezy, jakoby świeccy musieli w kwestiach związanych z liturgią wyręczać kapłanów. Dość mamy swoich zadań, z których dobre wychowywanie swoich dzieci wydaje się najważniejsze. Ale nie róbmy z tego tragedii. Jeśli Kościół zezwolił świeckiemu rozdawać komunię, to widocznie jest taka potrzeba. Zwróćmy też uwagę, że Episkopat Polski chce wprowadzić w Polsce stały diakonat, podjął już odpowiednią uchwałę, ale póki co sprawa jest w toku... (Uwaga: jeśli ktoś za kapłanem podnosi Hostię, to jest to nadużycie...)..
Eucharystia jest tajemnicą niezależnie od sposobu jej sprawowania. Chleb staje się Ciałem Jezusa, wino Jego krwią. Czy to nie jest przeogromną tajemnicą? Czy trzeba sztucznie wytwarzać wokół liturgii taką atmosferę? Nie jesteśmy też przekonani, że dzisiejszy człowiek poszukuje tajemnicy. Jakoś cerkwie, w których sporą część liturgii sprawuje się za Carskimi Wrotami nie pękają w szwach... A może trzeba bardziej poznania Boga, umiłowania Go, a nie tylko nastroju?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg