pogromcystereotypow 20.11.2017 17:02

Witamy,
Jesteśmy uczennicami technikum. Od kilku miesięcy próbujemy znaleźć sens życia, niestety nie potrafimy poradzić sobie z codziennością. Codzienne problemy nas przytłaczają. Mamy 18 lat, a nie czujemy się szczęśliwe. Co zrobić?! Jak nadać sens życiu?!

Odpowiedź:

Codzienne problemy was przytłaczają... Hm... A problemy tak obiektywnie rzecz biorąc poważne czy raczej zwyczajne? Rodzice, szkoła, chłopcy itd.... Bo jeśli to poważniejsze problemy - np konflikty z prawem. narkotyki, to chyba nie da się pójść dalej bez jakiegoś ich rozwiązania.

Ufam, że chodzi tylko o te zwyczajne. No i... i tak mam problem. Nie bardzo wiem, co poradzić. Bo doskonale zdaję sobie sprawę, jak takie problemy mogą być dokuczliwe i jak mocno mogą uprzykrzać życie. Wiem też jednak, że bywa i tak, że trudność w ich pokonaniu bywa pochodną tego, o czym piszecie: pustki w sercu. Jakiegoś poczucia bezsensu, braku ideałów, celu w życiu....

Nie wiem co może pomóc wam. Wiem, co mnie pomogło. Odkryłem Jezusa. Odkryłem prawdę, że będę żył wiecznie. Problemy nie zniknęły, ale stały się sprawą drugorzędną. Najfajniejszą sprawą stało się odkrywanie Boga. Dzielenie się Nim z innymi. O nie, nie byłem ewangelizatorem. Chodzi o dzielenie się z szukającymi Boga podobnie jak ja... Może to dziwne, ale w tym przeżywaniu swojej wiary razem z innymi odnalazłem spokój i sens życia. Dziś... No, dziele się mniej "na żywo:, bardziej właśnie tutaj. Ale to ciągle coś, przez co jakoś tam się spełniam. Bez tego dzielenia się swoim doświadczeniem moje życie byłoby bardzo puste... Bo tak prawdę mówiąc co oprócz starania się o wieczność swoją i bliskich w życiu warto?

Myślę, ze życie może tez wypełnić jakaś pasja. Ot górskie wędrówki. To obcowanie z pięknem, przyjaciółmi. Podobnie pewnie jest z żeglowaniem. Kiedy żyje się tak trochę od wyjazdu do wyjazdu, też na co dzień jest ciut łatwiej,. Bo pozostaje w sercu to piękno chwil spędzonych wśród przyjaciół w w górach. Choć pewnie akurat na ludziach można się czasem zawieść...

Nie obraźcie się za to co teraz napiszę, ale z doświadczenia wiem, że wiele kobiet z czasem zaczyna widzieć sens życia w macierzyństwie. Myślę, że dla dobra dziecka, dzieci, nie wolno tutaj przesadzić. Trzeba żyć też dla siebie, nie tylko dla dzieci, ale tak to jest: matka najczęściej czuje się spełniona.

Całkiem sporo ludzi znajduje też sens życia - przynajmniej na jakiś czas - w swojej pracy. Zwłaszcza jeśli jest ewidentnie służba dla innych (ewidentnie, bo każda praca chyba służbą dla bliźnich jest). Tak mają np. lekarze czy nauczyciele. Sensem może być więc przygotowanie się do tej pracy.

A wy? Nie wiem. Chyba nawet gdybym was znał, nie potrafiłbym tego sensu życia znaleźć za was. Ale życzę wam, żeby się udało. A póki co niech cieszy was każdy promień słońca i każda kropka deszczu. Że to nie może nadać życiu sensu? Jasne. Ale jest piękne... I przynajmniej tyle się z tego ma...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg