Gabrysia z gr. 22 18.09.2017 11:10

Dzień dobry
Przez lata źle się modliłam w swojej parafii. Moje modlitwy nie podobały się Bogu (np. późniejsze msze niż być powinny itp.) i z tego powodu przyzwyczaiłam się do tego, że mnie Pan Bóg nie wysłuchuje. Mogłam się modlić o cuda niewidy bo i tak nie wierzyłam, że będę wysłuchana (do powodów dochodzi śmierć mojej babci, co należy do takich dramatów, które niestety zmniejszają wiarę). Ale o co chodzi...
gdy zostałam zaproszona przez "kolegę" do duszpasterstwa akademickiego, to gdy uczestniczyłam w modlitwach odnowowych, dalej myślałam, że mnie Bóg nie wysłucha - pomodliłam się o rozpad moich relacji z tą osobą, a nawet o to, aby zajęła się nim inna dziewczyna. Po latach okazało się, że akurat tego mnie Pan Bóg wysłuchał. Zadziwiło mnie to, że Bogu mogą się podobać nareszcie moje modlitwy do tego stopnia, że jednej z nich wysłuchał. Nie będę się rozwlekać, że był to dla mnie szok..... u mnie w parafii coś takiego na pewno by się nie zdarzyło, jestem o tym przekonana.
Może ten "kolega" nie wiedział, że mam takie problemy z wiarą, gdy mnie tam zapraszał, zwłaszcza, że mój brat niedawno co wyszedł z zakonu (oczywiście z seminarium), i może nie wziął tego w ogóle pod uwagę, że moje relacje z Bogiem są inne niż jego. Jego - w 100% wysłuchiwane na co dzień, a moje - od święta (wtedy bynajmniej). Nie przewidział pewnie takiej sytuacji, że pomodlę się o coś przeciwnego bo i tak nie wierzę. Teraz nie wiem jak mu to wszystko wyjaśnić, i jak cofnąć tamte modlitwy, aby moje relacje z nim mogły prowadzić do miłości na sposób chrześcijański

Odpowiedź:

Hmm... Trudno mi w sprawach duchowych radzić. Jeśli mogę, to zaproponowałbym szczerą modlitwę. Takie  wygadanie się przed Bogiem, zapytanie, czemu wielu modlitw nie wysłuchał, a teraz akurat tę tak. Mów do Niego, wygadaj się przed Nim. Jeśli trudno zwracać Ci się od Ojca, mów do Jezusa. Albo do Ducha Świętego. Mów, pytaj. Nie sądzę, by odpowiedź przyszła natychmiast - choć może i tak się zdarzyć - ale z czasem jakieś zrozumienie tych spraw przyjdzie...

I może wtedy przyjdzie też zrozumienie, że Bóg nie jest dżinem z lampy Alladyna, który spełnia każdą naszą prośbę, o ile go jakoś umiejętnie poprosimy. Na Boga sposobu nie ma. Potrzeba cierpliwego proszenia, cierpliwego przekonywania, szukania argumentów, wśród których na pewno ważnym jest też argument dojrzewania naszej wiary. To znaczy, że przez te trudne sytuacje zaczynamy rozumieć kim jest Bóg, kim my, przemieniamy nasze życie na lepsze itd.... I kiedy tak się dzieje, ta nasza wiara dojrzewa, to wtedy często odkrywamy, że niewysłuchanie naszej jednej czy drugiej prośby miało jednak sens....

Trudno mi jakoś sobie wyobrazić, że Bóg wysłuchuje po naszej myśli każdej naszej prośby. No, chyba że człowiek rzadko prosi i jest na tyle dojrzały, że tylko w tych sytuacjach, w których jest przekonany, że prośba jest zgodna z wolą Bożą. Ale gdy człowiekowi naprawdę na czymś zależy, to przecież nie znaczy, że jest zgodne z wolą Bożą, prawda? Myślę, że tak było z tą śmiercią Twojej babci. Bardzo Ci zależało i nie dopuszczałaś myśli, że lepiej będzie, jeśli jednak umrze. Dlatego kiedy umarła uznałaś, że proszenie Boga nie ma sensu. Ale to nie tak. Zapytaj Boga czemu pozwolił jej umrzeć....

Ja też nieraz pytam o sens choroby czy nawet śmierci. Zwłaszcza gdy umierają osoby młode. Nie znam odpowiedzi na te swoje pytania. Ale gdy umiera ktoś starszy... W tym wypadku babcia... Taka jest kolej rzeczy, prawda? Najpierw powinni umierać starsi, potem młodsi. Łzy starszych po śmierci dzieci, wnuków są dlatego tak straszne, że ludzie ci mają poczucie, że to wszystko dzieje się w niewłaściwej kolejności. Ale gdy umiera babcia.... Tak to na tym świecie jest. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie czemu tak bardzo chciałaś, by było inaczej. Rozumiem, byłaś z nią pewnie mocno związana. Spróbuj jednak zapytać o te przyczyny "podskórne". Co dawała Ci jej obecność, co w jej osobie straciłaś. Zrozumienie? Miłość? Serdeczność? Bo to, co nasuwa się jako najistotniejsze, że straciłaś JĄ, Osobę, to z perspektywy naszej wiary nie aż tak istotne. Przecież babcia żyje, prawda? Pewnie cieszy się życiem wiecznym. I za kilkadziesiąt lat spotkacie się... A teraz żyj ze świadomością, ze dany Ci został w jej osobie skarb, który teraz może owocować Twoim dobrym życiem. Bez niej też dasz radę zaowocować, bo ziarno dobra w Tobie zasiała...

Dobry Bóg wie co robi. Tak myślę. Nawet gdy nie rozumiem. I myślę, że to odejście do innej Twojego chłopaka to nie był wynik wysłuchania przez Boga Twojej nieroztropnej prośby. Tak raczej miało być, a Ty masz szansę przez to wszystko czegoś mądrego i dobrego się nauczyć. Zbliż się więc do Boga, pytaj Go. Z czasem wiele zrozumiesz, a w tym, czego nie zrozumiesz, zaufasz. Bo On jest dobry...

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg