Rachunek rozumu 20.06.2017 16:51

Czy dostęp do prawa Łaski, prawa sakramentów, prawa płukania szat w Krwi Baranka jest dla mnie na razie (mam nadzieję na razie) zamknięty? Zamknięty dostęp do prawa sakramentów płukania szat podczas wyznania grzechów kapłanowi i spożycia Ciała i Krwi Pana Jezusa podczas Eucharystii?

Bo chodzi o prawo i Łaskę. Bo w wyznaniu grzechów kapłanowi i spożyciu Eucharystii widzę prawo. Prawo, które z resztą dał w nowym zakonie nowego testamentu Pan Jezus. Prawo płukania szat w Krwi Jego – żeby mieć ładne szaty na wesele i gody. Tylko czy jest tu też w tym prawie zawarta Łaska usprawiedliwienia przez wiarę? Tego nie wiem, może tak jest.

Pan Jezus mówił, że kto nie spożywa Ciała i Krwi Jego ten nie ma życia w sobie. Kto spożywa trwa w Nim, a On w tym który spożywa. Jest więc jakby prawo i Łaska i życie. Stary testament mówi też, że kto przestrzega prawa, ten będzie żył. Wola Boża, prawo Boże, to życie, szczęśliwe. Jest też mowa, że kto niegodnie spożywa, to spożywa sobie wyrok i umiera, a nie żyje.

Tylko wiadomo, że Łaska jest potrzebna i Duch Święty i nie można polegać na uczynkach prawa. Trzeba mieć Miłość i Ducha Świętego. Wtedy jest siła i chęć do prawa, wtedy jest Miłość. Wtedy jest sumienie.

Wyjaśnię teraz o co mi chodzi z tą jak mi się wydaje zamkniętą drogą do prawa płukania szat – wyznania grzechów kapłanowi i przyjęcia Eucharystii by żyć. Chodzi mi o Łaskę. Jeśli otrzymuje się ją przy wyznaniu grzechów i przyjęciu Eucharystii, to jest to chyba coś nie do przeskoczenia dla mnie na razie. Bo ja nie mam sumienia. Sumienie nic mi nie wyrzuca. Mam serce kamienne. Od kilku miesięcy nie chodzę do spowiedzi, a chodziłem co tydzień przez parę lat. Ale miałem już tego dość. Bo widziałem, że to - jak mi się wydawało - nic nie daje, a czuję się tylko podle.

Dlaczego tak mówię? Bo jak wspomniałem, nie mam sumienia. Zamiast robić „rachunek sumienia”, umiałem robić tylko „rachunek rozumu dobra i zła” i wyznawałem wargami (a nie sercem) kapłanowi słowa, opisujące różne złe rzeczy, które czyniłem lub których nie czyniłem, a które rozumem wiedziałem - przez znajomość prawa - że są złe. To jest nie do zniesienia. Dlatego piszę ten list i od kilku miesięcy nie chodzę do spowiedzi i nie przyjmuję Eucharystii. Chodzę w niedziele do kościoła. Ale zastanawiam się, czy nie powinienem jak pierwsi chrześcijanie nieochrzczeni, wychodzić z kościoła podczas Liturgii Eucharystycznej. Albo pokutować przez wiele lat jako odpadły, by być kiedyś znów przyjętym do wspólnoty. Staram się powrócić do pierwotnej miłości. Łaski.

Dlatego chciałbym spytać odpowiadającego co robić. Bo sakrament pokuty i pojednania, to: rachunek sumienia (u mnie nie ma, jest tylko rachunek rozumu dobra i zła), żal za grzechy (nie ma), no i spowiedź, czyli wyznanie grzechów (mogę wyznać słowa opisujące zło wargami, mogę jakby wyznać grzechy), dalej poprawa (mogę się poprawić, bo stale walczę z pokusami), i mogę wykonać zadośćuczynienie, pokutę po spowiedzi. Czyli wypełniam prawo z nakazu, ze strachu przed piekłem, ale mam już dość takiego oszukańczego, pozornego życia. Ale to wszystko i tak chyba nie ma sensu, bo nie są spełnione te dwa pierwsze warunki, więc nie mam dostępu do tego sakramentu, a co za tym idzie do Komunii. Nie chcę spożywać sobie wyroku. A i tak jak nie ma tych warunków sumienia i żalu, to poprawa jest jakby tylko siłą ciała i krwi mojej – z resztą nie trwała.

Dlatego chcę spytać odpowiadającego, czy Łaskę otrzymam i Ducha Świętego najpierw, po tym jak powrócę do pierwotnej miłości i dopiero wtedy będę mógł iść do sakramentów płukania szat i życia? Że najpierw Łaska i Duch Święty i usprawiedliwienie przez wiarę, a dopiero wtedy: wyznać grzechy, opłukać szaty, mieć życie, spożyć Ciało i Krew Pana Jezusa i z radością wypełniać to prawo? Chcę by Pan Jezus przyszedł do mnie z darem Łaski i sumienia i żalu. Bo nie mogę iść do spowiedzi. Nie mogę iść do Komunii. Czekam zatem.

Czekam, ale nie biernie. Mam pomysł, że powrócę do pierwotnej miłości, jeśli pierwsze czyny podejmę. A te pierwsze czyny to chyba: modlitwa, słuchanie Słowa Bożego i post. To są podstawowe pierwsze czyny noworodka chrześcijańskiego, poronionego, chorego płodu. A wydaje mi się że drugie czyny, to już jakieś wypełnianie nakazów, dobre uczynki. Potrzebna Łaska do tego, miłość właśnie i Moc, Duch Święty. Nie mogę czynić „drugich czynów” jeśli jestem tak zniszczony. Jak do tego zniszczenia, odejścia od pierwotnej miłości, Ducha, Łaski doszło - to też długa historia i nie umiałbym tego opisać. Ale to się stało.

Zatem czy w tym moim przypadku rzeczywiście powinienem na razie nie chodzić do spowiedzi i Eucharystii, i właśnie modlić się, pościć od zła i przyjemności, i słuchać Słowa Bożego, bo będą to te pierwsze czyny i Bóg przyjdzie do mnie z Łaską i Duchem Świętym i sumieniem i żalem i miłosierdziem i usprawiedliwieniem przez wiarę i wtedy będę mógł pójść z radością do kapłana, do konfesjonału i sercem - a nie rozumem i wargami – wyznać grzechy i opłukać szaty w Krwi Baranka, i przyjść do Chrystusa na ucztę i komunię z Nim po życie? I dalej poprawiać się już nie sam przez ciało i krew moją, ale w Bogu? I wypełniać prawo z Mocą Łaski w Bogu. I nie budować na piasku (ciała i krwi mojej), ale na Skale, na Chrystusie?

Wierzę że pierwsze czyny pomogą mi też uwierzyć (ponownie, po odpadnięciu od wiary i miłości – po tym co mnie spotkało, czego nie rozumiem). To chyba podstawa. Uwierzyć a później poznać przez wiarę, poznać Syna i Ducha Świętego i przyjąć Łaskę i Ducha i miłosierdzie i usprawiedliwienie przez wiarę. Uwierzyć, że Stwórca JEST i od zawsze Osobą i od zawsze Dobry. Od tego zacząć, od fundamentu, Łaski, głowicy węgła, od Skały.

Czy widzi to podobnie odpowiadający? Tak powinienem robić?

Odpowiedź:

Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem w czym problem. Wydaje mi się jednak, że odpowiedź co robić jest chyba oczywista: trzeba odwrócić się od zła, a zwrócić ku Bogu. Co człowiek czuje - w sensie czy czuje się godny czy niegodny, że czuje bliskość Boga lub nie - nie ma większego znaczenia...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg