Gość 20.02.2017 17:40

Witam. Pracuje przy sprawdzaniu stanów magazynowych. Pracujemy w zespołach dwu osobowych. Mojej współpracowniczki nie było, więc kierownictwo "dołożyło" mi inną koleżankę do pomocy. Kiedy pytała mnie, czy wszystko dokładnie liczymy, powiedziałam jej, że nie, bo większe ilości czasem pomijamy. Około tygodnia później brygadzistka poprosiła, żebym sprawdziła czy ta koleżanka dokładnie liczy, bo uchodzi za osobę luźno podchodzącą do swoich obowiązków (było to przed inwentaryzacją). Sprawdziłam i powiedziałam, że nie dokładnie. W tygodniu inwentaryzacji, wszyscy zaczęli dokładnie pracować i było to dla mnie oczywiste, że ona też powinna. Dopiero teraz, przyszło mi do głowy, że mogła ominąć część, przez to co jej wcześniej powiedziałam. Konsekwencji dalszych ta sytuacja nie miała. Mam wyrzuty sumienia, że nie zastanowiłam się nad tym wcześniej. Że było to głupie i wredne z mojej strony, to wiem. I żałuję strasznie. Moje pytanie: jak mam się z tego wyspowiadać? Czy powinnam opowiedzieć całą sytuację? Czy można jakoś krócej?
Przepraszam za chaos, ale konkretniej nie potrafię :(

Odpowiedź:

Wydaje mi się, że cała sytuacja wynikała nie z Twojej złej woli, ale niedogadania się. Mówiąc koleżance o niedokładności nie chciałaś, by wykonywała niepotrzebną pracę. Tyle że potem wyszło z tego co wyszło. Nie widziałbym tu grzechu ciężkiego. Nie oceniając już nawet wielkości ewentualnej krzywdy (piszesz, że nie miało to żadnych negatywnych konsekwencji), brak tu chcenia tego zła. Czyli świadomości do czego ta pierwsza Twoja rada może doprowadzić. 

Gdy człowieka jakieś zło dręczy zawsze lepiej powiedzieć o tym w spowiedzi. Nawet jeśli nie był to grzech ciężki. Jak to powiedzieć? Najlepiej tak, jak to tu przedstawiłaś, bez skracania, bo będzie niejasne o co chodzi...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg