Gość 25.10.2016 18:05

Witam,
podczas jednego ze spotkań w gronie znajomych, wywiązała się mocna dyskusja na temat przeszkód dla kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego.
Przyznam , że sporo moich znajomych jest na ścieżce życia zakonnego i kapłańskiego a kolejna część zastanawia się nad tym, dla tego często rozmawiamy na tematy wiary.
Czemu jeden, który nie ma nerki może zostać kapłanem i zostaje przyjęty do seminarium a dziewczyna która dowiedziała się ze ma cukrzyce nie może zostać zakonnicą ?
Przecież wiele chorób, które nas dotykają są w nas „ukryte” i dają o sobie znać po latach. Jeszcze kilkanaście lat temu, dziewczyny i chłopcy wstępowali do zakonów mając lat 18-20 i wiele dolegliwości jeszcze nie dawało o sobie znać. Teraz kandydaci mają ok. 30-32 z konkretną historią życia.
Może nie powinnam, ale podam teraz przykład człowieka, do którego mam wielki szacunek ponieważ jest człowiekiem –zakonnikiem wielkiej wiary i pokory.
(...)

Odpowiedź:

Ta, w prawie kanoniczny, te zasady są opisane dość ogólnie... Odpowiedzialni za formację do kapłaństwa czy życia zakonnego muszą tu kierować się rozsądkiem. Muszą odpowiedzieć sobie, na ile dana choroba uniemożliwia posługę zgodną czy to ze święceniami czy charyzmatem zakonu. Mnie się wydaje, że bycie zarażonym wirusem HIV jednak mocno utrudnia tę posługę. Nie jestem pewien, czy moja wiedza na temat przenoszenia się tego wirusa jest aktualna, ale ksiądz jednak ma fizyczny kontakt z wieloma ludźmi. Ot, choćby tylko rozdając Komunię. Chyba rozumiem przełożonych Twojego brata... Powtarzam, może się nie znam na tym, jak się to zakażenie przenosi, ale to jednak, choćby dla wiernych, sytuacja mało komfortowa...

Jest jeszcze druga sprawa: zakon musi się chorym zająć. I to normalne, gdy ktoś zachoruje będąc już w zakonie. Gdy przed, sytuacja jest trudniejsza... Ale zauważ: zakon pozwolił bratu zostać. Dla mnie to wyraz szacunku, jakim się go tam darzy....

J.

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg