Alicja 12.03.2016 18:50

Szczęść Boże!

Chciałabym podzielić się kwestią rozeznawania powołania. Wiem, że ten temat był już szeroko omawiany, oraz że jest to tak naprawdę sprawa bardzo indywidualna, niemniej jednak proszę o pomoc i światło w rozeznaniu sytuacji.

Myśl o powołaniu zakonnym 'dręczy' mnie już od 6-ciu lat. Na samym początku było wiele przeszkód i bardzo długo z Bogiem kłóciłam się, buntowałam, że ciągle jest coś, co nie pozwala mi spełnić tego wewnętrznego marzenia, pragnienia: ciężka choroba mojej mamy i poczucie odpowiedzialności, by pomagać rodzinie i mej młodszej siostrze (także finansowo), wiele rzeczy pozaczynanych a niedokończonych, itp.

I tak po kolei czas mijał, kończyłam jedne studia, potem drugie, zrobiłam doktorat, i w kwestii mojej pasji muzyczno-naukowej mogę powiedzieć, że osiągnęłam to czego pragnęłam. Więc sprawa wydawałaby się prosta: sytuacja rodzinna się ustabilizowała, zdrowie mamy też, skończyłam ten poziom edukacji.

A jednak, od bardzo długiego czasu przeżywam niepokój i lęk przed podjęciem tej decyzji i dokonania wyboru. Lęk który duchowo mnie wręcz paraliżuje i osłabia: mianowicie, że mama nie popiera tej decyzji, że może ja się nie nadaję, nie mam powołania, że to tylko moje ambicje i ciekawość, że może zrealizuję jeszcze to i tamto i POCZEKAM, zobaczę co z tego wyjdzie, co się wyjaśni Jakoś to będzie, mam jeszcze czas...

Mam stałego spowiednika i ojca duchowego. Bardzo go szanuję, i rozumiem, że to nie on będzie za mnie decydował, a jednak... czuję się w tym rozeznawaniu trochę sama. Nie widzę, gdzie i czy jest to faktycznie myśl Boża za którą mam pójść, czy jednak nie? jak czytać znaki, jak to rozeznać? Mnie ciągle rozbija przerażenie, że może jeszcze nie jestem na to gotowa i się nie sprawdzę?

Bardzo prosiłabym o radę. Dziękuję

Odpowiedź:

Myślę, że dobrze byłoby porozmawiać w konkretnym zakonie z kimś, kto zajmuje się w nim nowymi powołaniami. Taka osoba lepiej wie, jakie zakon ma oczekiwania, jakie stawia wymagania. I wtedy, mając ten konkret łatwiej podjąć decyzję. Proszę przy tym pamiętać, że od pójścia do zakonu do złożenia ślubów wieczystych mija wiele lat. Jest mnóstwo czasu by przemyśleć, czy człowiek faktycznie chce w zakonie być, czy się nadaje itd... Część zakonów żeńskich umożliwia też zapoznanie sięz takim życiem bez wstępowania do postulatu. Ot, na zasadzie pobędę tydzień, dwa, miesiąc i zobaczę. Ale to kwestia indywidualna. Chodzi o to, by kandydatka do życia zakonnego naprawdę poważnie rozważała wstąpienie do zakonu, a nie chodziło jej np. o to, by na dwa tygodnie wyrwać się z domu...

A co do powołania... Ono zawsze powinno się jawić jako realizacja miłości. Nie jako przymus ze strony Boga czy losu, przed którym nie ma ucieczki...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg