AsiaKasiaBasia 17.10.2015 08:56

Czytałam raz w katolickim piśmie "świadectwo" pani, która związała się z rozwodnikiem. Związek okazał się trwały, urodziły się dzieci. W którymś momencie obudziły się w tej pani wyrzuty sumienia. Pani opowiadała, jak co niedzielę płakała, bo nie może przyjąć Pana Jezusa. Spowiednik powiedział jej, że ze względu na sytuację (dzieci) i nienajmłodszy wiek mogłaby pojednać się z Bogiem, jeśli obieca żyć z partnerem jak brat z siostrą. Cóż, kobieta żaliła się w piśmie, jak to 20 lat tak płakała i płakała, i tak wyła, i tak jej serce ściskało z bólu podczas Komunii, bo jej partner z seksu zrezygnować nie chciał, więc przyjmować Komunii nie mogła. Taka to była "miłość". Ostatecznie, jak partner się po 20. latach wyszumiał, kobieta mogła wreszcie rozpocząć pobożne życie.

Moje pytanie brzmi, czy w takich sytacjach, gdy nie można się rozstać, nie zaproponować konkubentowi, by miał kochankę? Albo chodził do prostytutki? Czy to jest taka wielka różnica, z kim będzie grzeszył, jeśli grzeszyć CHCE? Albo zaproponować mu masturbację? Czasami czytam takie właśnie "świadectwa" kobiet typu "nie chcę, ale muszę", bo facet ma popęd. Skoro nie da się go namówić na czystość, to dlaczego nie odesłać go pod adres kobiety, która nie ma z tym problemu? Tak jak aptekarz odmawia sprzedaży środków poronnych i mówi "proszę iść gdzie indziej, mnie sumienie nie pozwala". Moje pytanie brzmi: skoro tak czy siak grzeszy, to co za różnica, z kim? Jak złodziej kradnie, to co za różnica, czy od tego jubilera, czy innego? Przecież ten facet i tak nie jest twój, to mąż swojej pierwszej żony, więc tu nie ma wyłączności, komunii małżeńskiej, jednego ciała. Konkubiny, kochanki NIE DA SIĘ ZDRADZIĆ! Ten facet zdradza swoją ślubną żonę, a z tego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy zdradza je z Asią, Kasią czy Basią. Mam rację?

Odpowiedź:

Radzić komuś popełnienie grzechu, by samemu go nie popełniać to jakaś wyjątkowa perfidia. I wydaje mi się, ze człowiek, który coś takiego robi grzeszy bardziej niż ten, który w poczuciu odpowiedzialności za bliźniego bierze ten grzech też na siebie. W dniu sądu będzie się przynajmniej mógł tłumaczyć, że wszystko to zrobił z miłości, a nie egoizmu, który kazał mu zatroszczyć się o swoje zbawienie, a zignorować zbawienie ojca własnych dzieci...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg