pazdurka 30.07.2015 21:37

Szczęść Boże. Jestem matką 9 miesięcznego dziecka , zdażało mi się czasami nadużywać alkoholu ( nie karmię piersią) czy powinnam się spowiadać że opiekowałam się swoim dzieckiem po nadużyciu? czy wystarczy , że powiedziałam iż nadużyłam alkoholu? dodam że nie zaniedbywałam wtedy dziecka , normalnie opiekowałam się nim jak zawsze.

Zawsze jak ide do spowiedzi to układam sobie grzechy od ciężkich na początku a potem lekkie. Jak spowiadam sie staram sie wszystko powiedziec i nie zapomniec niczego , licze nawet na palcach, a potem jak odejde od konfesjonalu to bach wydaje mi sie ze tego grzechu nie powiedzialam a potem nastepnego i nastepnego i plakac mi sie chce bo nie moge sobie przypomniec choc prawie na 100 % wiem ze powiedzialam wszystko a i tak mnie to gnebi ze moze to zle okreslilam albo tamto i calą uciecha z pojednania az Bogiem gdzies ucieka bo mysle ze cos zle powiedzialam albo wydaje mi sie ze nie powiedzialam jakigos grzechu. Co robic? juz czasami mówie na kolejnej spowiedzi ze nie pamietam czy dany grzech powiedzialam, czy dobrze robię?

Odpowiedź:

1. Chyba nie do końca zrozumiałem. Piszesz o nadużyciu alkoholu. A potem, że w takim stanie normalnie opiekujesz się swoim dzieckiem. Mocno mi się wydaje, że gdybyś naprawdę nadużyła alkoholu, nie byłabyś w stanie swoim dzieckiem się zajmować. Nie bardzo wiec wiem, jak to jest...No bo skoro zajmujesz się dzieckiem, na pewno nie upiłaś się do nieprzytomności. Równowagę też chyba utrzymujesz. Robisz coś głupiego? Dostajesz małpiego rozumu? Z tego co piszesz nie wydaje się. A jeśli tylko robi Ci się wesoło albo trochę lżej, to chyba jednak jeszcze nie nadużycie.. Ale oczywiście musisz uważać. Opieka nad dzieckiem to wielka odpowiedzialność.

2. Spowiedź... Wydaje mi się, że niepotrzebnie się nakręcasz w tym strachu, ze czegoś nie powiedziałaś spowiednikowi. Liczysz na palcach? To pewnie wszystkie tematy poruszasz. A nawet jeśli jakiś opuściłaś, to nic już nie poradzisz. Dobrze się przygotowałaś, chciałaś wyznać, więc jest w porządku.  Wydaje mi się, że powinnaś przyjąć inna zasadę. Nie, że jak nie pamiętasz, czy dany grzech wyznawałaś, to znaczy, że go nie wyznałaś. Odwrotnie. jeśli nie pamiętasz, być jakiś grzech opuściła (zwłaszcza celowo) to uznaj, że wszystko powiedziałaś. Pewność na 99% to w zasadzie wystarczająca pewność. te 1% to pewnie wynik jakiejś niepewności, skłonności do skrupułów... uważaj, nie pozwól się tym lękom rozhulać.

Zwróć uwagę, że spowiadać koniecznie trzeba się tylko z grzechów ciężkich. Te większe - jak napisałaś - wymieniasz na początku, więc chyba trudniej o jakimś zapomnieć. Reszta pewnie już nie jest taka ważna... Nie żebym lekceważył Twoje poczucie grzechu, no ale ile możesz mieć tych różnych grzechów ciężkich na sumieniu? Wydaje mi się, ze mając dość wrażliwe sumienie, na pewno nie tak wiele...

Podobnie z tymi obawami, że coś powiedziałaś niedokładnie. Powiedziałaś tak, jak Ci się w danym momencie udało ten grzech przedstawić. I to wystarczy. Wyznanie grzechów nie musi być idealne. Zresztą szczegóły w spowiedzi najczęściej nie są istotne. Gdy chodzi o grzechy ciężkie jaki grzech ile razy i ważne okoliczności. Takie, które wpływają na ocenę sprawy. Np, gdyby ktoś spowiadał się z tego, że spał z dziewczyną, a tak naprawdę ją zgwałcił, to byłoby to istotna niedokładność. Ale np. jakiej używali przy tym pozycji nie ma najmniejszego znaczenia.

Jeszcze jedno. Pięknie napisałaś: "cala uciecha z pojednania z Bogiem gdzieś ucieka" z powodu tych obaw o złą spowiedź. No właśnie. To dość jasno wskazuje na źródło Twoich wątpliwości. To diabeł chce, żebyś zamiast się cieszyć z pojednania z Bogiem wpadała w rozpacz.Więc odrzuc te niepotrzebne wątpliwości od siebie. Ciesz się ze spowiedzi całym sercem.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg