Gość 16.01.2012 12:47

To, co chcę napisać może nie jest pytaniem sensu stricto, ale przyczynkiem do dyskusji na temat ludzkiej wolnej woli. Prosiłbym jednak, aby Odpowiadający odniósł się do poniższego.

Zgadzam się, że wolność ofiarowana człowiekowi jest niewyobrażalnym darem. Zgadzam się z Odpowiadającym, że to super, że mogę sobie chodzić po górach i grać w piłkę (swoją drogą- pies też sobie może pobiegać za piłką jak mu się zachce ;)
Ale za cenę tej wolności człowiek MUSI nieustannie wybierać między dobrem a złem.
Szczerze mówiąc, to jednak wolałbym być "zniewolony" do czynienia wyłącznie dobra. Marzyłaby mi się niezdolność do popełniania zła niejako "zaprogramowana fabrycznie" ;) Czemu tak się nie dzieje? Takie minimalne zawężenie wolności jest dla człowieka o wiele mniejszą stratą niż ta, która niesie ze sobą ryzyko potępienia. Owszem, człowiek jako istota kochana przez Stwórcę i obdarzona możliwością wyboru, może powiedzieć Mu "nie". Wolałbym być jednak odgórnie niezdolny do powiedzenia Bogu "nie", ale być SZCZĘŚLIWY przy swoim Stwórcy niż nieustannie sfrustrowany i znerwicowany, że narażam się na NIEWYOBRAŻALNE WIECZNE CIERPIENIE w piekle.
Nie jest ważne, że źródłem tego cierpienia jest brak Boga (swoją drogą jest to główna kara, ale nie jedyna- jak pisze np. św. Faustyna. Poza tym po paruzji nastąpi zmartwychwstanie ciał ku zbawieniu, ale i ku potępieniu. Więc można się spodziewać, że to nie tylko męki duchowe, ale najściślej też i fizyczne, skoro cierpienie obejmie CAŁE duchowo-fizyczne jestestwo człowieka). Pojęcia takie jak cierpienie, gehenna, męka są wartościowane jednoznacznie. Cierpienie jest cierpieniem. Każdy z nas jakiegoś doświadczył i raczej nie życzyłby sobie znaleźć się w takim stanie na wieki. Tym bardziej, że cierpienie jakiego tu na ziemi doznajemy podobno nawet nie jest bladym cieniem rzeczy, które dzieją się w piekle. Zresztą co tam się musi dziać, skoro nawet demony tam nie chcą być (z nagrań egzorcystów).

Jestem przekonany, że gdyby każdy człowiek miał możliwość choćby chwilowego doświadczenia stanu, który nazywamy potępieniem nikt nigdy nie zechciałby już popełnić żadnego grzechu do końca swego życia.
Przecież, żeby uniknąć tego stanu człowiek i tak- jak uczy katechizm- MUSI DOBROWOLNIE (czy to nie sprzeczność?) powiedzieć Bogu "tak". Skoro i tak MUSZĘ to wolałbym nie być zdolny do powiedzenia "nie". Gdyby ktoś ofiarował mi niewyobrażalne szczęście za cenę minimalną- niepoznanie nigdy zła- to bym nie pogardził ;)

Naszym celem ostatecznym i tak jest niezdolność do czynienia zła- czyli wejście w stan zbawienia. Czy zatem wraz z osiągnięciem nieba nasza wolna wola ulega ograniczeniu?

Piszę te słowa jako osoba ZLĘKNIONA. Bo przecież nikt nie może mieć pewności, że będzie zbawiony. A ryzyko jakie ponosi człowiek za ISTNIENIE jest niewyobrażalne.

Odpowiedź:

Pisze to człowiek zalękniony.... Więc chyba najlepiej będzie przytoczyć w tym miejscu nauczanie św/ Jana Apostoła z jego pierwszego listu (2, 1-2)

Dzieci moje, piszę wam to dlatego,
żebyście nie grzeszyli.
Jeśliby nawet kto zgrzeszył,
mamy Rzecznika wobec Ojca -
Jezusa Chrystusa sprawiedliwego.
On bowiem jest ofiarą przebłagalną
za nasze grzechy,
i nie tylko nasze,
lecz również za grzechy całego świata.

Widzisz, nie musisz się bać, że przypadkiem, w chwili bezmyślnej słabości obrazisz Boga i trafisz do piekła. Nie chodzi nawet o brak świadomości czy dobrowolności czynu. Chodzi o to, by całym sercem zwrócić się do swojego Zbawiciela i Boga. Jeśli wierzysz, to nawet upadając zbawisz się. Bóg będzie Cię stopniowo coraz bardziej upodabniał do siebie. Grzechy będą coraz mniejsze i coraz rzadsze. A nawet gdyby przydarzył Ci się straszny upadek, zawsze, nawet w ostatniej chwili możesz prosić o przebaczenie. Jeśli szczerze będziesz starała się iść przez życie z Bogiem, to pod koniec życia żal za grzechy będzie czymś naturalnym...

Więc porzuć strach. I Bóg i Ty chcecie Twojego zbawienia...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg