elzd1 29.06.2007 22:24

Szczęść Boże

Przeglądając dział zapytania znalazłam:

3. Ostatnio zauważyłem, jakby zmianę nastawienia Kościoła wobec ludzi żyjących w związkach małżeńskich nie sakramentalnych. Między innymi na rekolekcjach parafialnych odbywały się nauki właśnie dla takich ludzi. Czy dalej Ci ludzie mają zakaz przyjmowania komunii? Czy nastąpiła ostatnio jakaś zmiana wobec tych osób i ich życia w Kościele? Czy jeżeli jedna ze stron jest ofiarą drugiej (np. mąż, który porzucił żonę, a ona niejako z konieczności wyszła za drugiego) jest traktowana tak samo jak każdy inny rozwodnik żyjący w związku cywilnym?

Odp.
3. W Kościele w kwestii oceny sytuacji moralnej ludzi żyjących po rozwodzie w nowych związkach nic się nie zmieniło. Ciągle taka sytuacja jest oceniana jako trwanie w cudzołóstwie. Komunię takie osoby mogą przyjmować, jeśli zgodzi sie na to spowiednik. A może się zgodzić, jeśli roztropnie obiecają, ze będą żyli jak rat z siostrą. A dokładniej:

a/ została naprawiona krzywda w stosunku do współmałżonka i małżeństwa sakramentalnego oraz dzieci zrodzonych w tym małżeństwie;

b/ istnieje moralna pewność, że powstrzymanie się obydwu stron od współżycia seksualnego zostanie zachowane;

c/ zostanie usunięta możliwość zgorszenia.

Proszę o rozwinięcie odpowiedzi:

Jak może zostać usunięta krzywda sakramentalnej żony/sakramentalnego męża , jeżeli ta właśnie żona czy ten mąż trwając w wierności nie chce dać moralnego przyzwolenia na cudzołóstwo?
Kocham swojego męża i mam nadzieję, że kiedyś opamięta się, odejdzie od kochanki i wróci do rodziny.
Obecnie nie utrzymujemy kontaktu i w zasadzie to on nie wie, jakie jest moje stanowisko i oczekiwania, więc spowiednikowi może powiedzieć cokolwiek, zgodnie z tym, co sobie aktualnie myśli. A myśli prawdoposobnie że pogodziłam się z jego odejściem, być może nawet myśłi, że nienawidzę go za to co zrobił. Przecież nie mogę i nie chcę mu przypominać, że miejsce męża jest przy żonie i że nadal wierzę z możliwość uzdrowienia małżenstwa.

Jak w ogóle można wynagrodzić cierpienia, krzywdę - małżonkowi czy dziecku?
Czy można wynagrodzić porzuconemu małżonkowi ból, który się sprawiło?
Czy można wynagrodzić dziecku brak ojca/matki, rozbitą rodzinę, krzywdę i odrzucenie, niekiedy na długie lata? Czy fakt regularnego zaspakajania potrzeb materialnych i kontakty w wyznaczonym przez sąd czasie - to już jest wynagrodzenie krzywdy?

Co oznacza " zostanie usunięta możliwość zgorszenia. "
Czy ślub cywilny zawarty z kochanką juz jest wystarczający?
A może proponowanym rozwiązaniem jest uzyskanie stwierdzenia nieważności małżeństwa? Tylko że dla mnie jest to nadużycie, ja uważam, że moje małżenstwo jest ważne i uświecone sakramentem, nie interesują mnie żadne naciągane wyroki.
Zresztą, czy stwierdzenie nieważności małżeństwa, uzyskane wbrew sumieniu jednemu z małżonków - rzeczywiście jest według Boskich przykazań?

Ad. b
Cóż mi po tym, że ono sobie będą żyli jak brat z siostrą - skoro nadal żyją w niesakramentalnym związku a zdradzany małżonek czeka na powrót wiarołomnego?
Z wiekiem lub z powodu choroby oni rzeczywiście mogą żyć jak brat z siostrą. Ale czy to już ich rozgrzesza z cudzołóstwa?

Proszę o odpowiedź na adres:
elzd1@wp.pl

Myślę, że i umieszczenie tej odpowiedzi na stronie internetowej pomoże innnym osobom.

Bardzo dziękuję za cały ten dział z pytaniami. Myślę że nadal będzie to dla mnie źródło wiedzy.
Pozdrawiam.
Elżbieta

Odpowiedź:

Dokument Kościoła (Kongregacji Nauki Wiary) na temat możliwości przyjmowania Komunii przez rozwiedzionych można znaleźć TUTAJ . Nie ma tam mowy o naprawieniu krzywd. Ale to rozumie sie raczej samo przez się. Nie może uzyskać rozgrzeszenia, gdy wyrządzona (wielka) krzywda trwa. Musi być uznanie winy. W każdym wymiarze.

Dokładniej. Krzywdy związanej z brakiem męża czy ojca nie da się naprawić. Chodzi raczej o naprawienie takich sytuacji, w których ktoś dodatkowo został pokrzywdzony, np. pozbawiony majątku, wyrzucony z domu, oczerniony itd. Wiadomo, ze rozwody zazwyczaj odbywają się w mało pokojowych nastrojach. Czasem też w takim nowym związku trwa osoba niewinna, ta, która została porzucona. Wtedy nie bardzo jest jakie krzywdy naprawiać...

Warto dodać, że pozwolenie, o którym była mowa w poprzednim pytaniu dotyczy raczej ludzi starszych (obietnica życia we wstrzemięźliwości), trwających już długo w nowym związku, których rozejście się byłoby już raczej trudne, bo wspólnie wychowują dzieci albo nie mieliby się gdzie na stare lata podziać. W takich razach urazy spowodowane rozejściem są już często zabliźnione, poczucie krzywdy mniejsze...

O co chodzi w obowiązku unikania zgorszenia... O to, by inni patrząc na rozwiedzionych przyjmujących Komunię ich postępowaniem się nie gorszyli. W praktyce oznacza to możliwość przyjmowania Komunii w jakiejś inne parafii, gdzie nikt nie wie o ich przeszłości, o ich sytuacji...

Cóż Pani z tego, że będą żyli jak brat z siostrą.... Ano nic. Pani rzeczywiście nic to nie da. Ale chyba nie powinno się niemożności przyjmowania Komunii przez wiarołomnego małżonka traktować jako formy zemsty za jego odejście. On też jest dzieckiem Bożym. I choć zbłądził, ma prawo do powrotu. Musi spełnić trudne wymagania - życia w czystości, naprawić na ile się da krzywdy. Musi de facto uznać, że źle zrobił odchodząc. Czy jest potrzebne, by krzywdził kolejnych ludzi? Czy trzeba go upokarzać koniecznością powrotu do żony, która chce nad nim zatryumfować?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg