Nie można oceniać książki po jej oprawie

Czytanie to dla mnie prawdziwa przyjemność. Choć szczególnie uwielbiam biografie, czytam również fikcję historyczną i naukową. Tak łatwo wciągają te spiskowe intrygi i postacie. Czy to Carré, Clancy, Christie, Shaara czy Bradbury, fikcja zaprasza mnie do udawania, że to czego nie ma, istnieje.

Ale to tylko udawanie. Nawet gdy niektórzy pisarze i publicyści „mrugając okiem” sugerują, że coś naprawdę się wydarzyło (wystarczy przypomnieć sobie publikacje na temat Polowania na Czerwony Październik gdy zostało opublikowane po raz pierwszy), znamy prawdę.

Wiemy, że tworzy się dla nas rozrywkę i akceptujemy wymysły dla rozrywki.

Dlatego właśnie komentarze i reportaże, które słyszałem i czytałem o nowej książce zatytułowanej Kod Da Vinci niepokoją mnie. Nie tylko dlatego, że jednym z jej głównych wątków jest to, że Jezus był żonaty – i to z Marią Magdaleną – lecz również z powodu przesłanek, na których oparte zostały pojawiające się w książce elementy dreszczowca.

Według autora tajne stowarzyszenia ukrywały te oraz inne „fakty”, np. o „bogini matce”, w tajemnicy przez prawie dwa stulecia aby móc realizować podły plan.

Książce brakuje jedynie przybyszy z kosmosu oraz Lee Harvey Oswalda z „drugim strzelcem”. Być może autor zachował to na ciąg dalszy.

Gdyby autor wystąpił i powiedział „To jest dzieło fikcji, wszystko zmyśliłem”, byłoby to czymś innym. Jednak, zarówno on, jak i promotorzy książki wiążą jej „historię” ze spekulacjami wokół rzekomych badań starożytnych tekstów, które naukowcy od wieków uznają za nieścisłe i niereprezentatywne dla Kościoła i tego, w co wierzymy.

Zawsze kusząco brzmią opowiadania o „ukrytych skarbach” lub „zatajonych rachunkach” z przeszłości.

Idea skrytości lub tajemnicy zawsze przyciąga – spójrzmy tylko na popularność filmów z Indiana Jones. Niektóre dzieła fikcji, tak jak te autorstwa Morris West, skutecznie obrazowały dobro, w które wierzymy i zło, którego możemy się obawiać.

Na wiele sposobów, tego rodzaju fikcja utwierdza nas w naszych pojęciach, pokazując jak ludzie tacy jak my mogą stawić czoła i pokonać demony, które chcą nas odwieść od naszej wiary i ufności w Boga.

Tymczasem fałszywe twierdzenia ucharakteryzowane na prawdziwe w Kodzie Da Vinci nie dają mi spokoju już od kilku tygodni. Wydaje mi się, że skupiły wyraźnie moją uwagę w minionym tygodniu gdy odbywałem wizytę u chłopców i dziewcząt w Szkole Nawiedzenia w Jersey City.

Zadałem im pytania o nich a oni zadawali pytania o mnie. Spędziliśmy trochę czasu razem rozmawiając na kilka tematów dotyczących tego, czego uczyli się o swojej wierze. Ta okazja porozmawiania z podekscytowanymi i zainteresowanymi dziećmi była ucieleśnieniem, w najbardziej osobistej formie, centralnej misji naszych katolickich szkół – zapewniania dobrej jakości edukacji opartej na katolickiej nauce i tradycji.

Z takim startem, znajdują się na doskonałej pozycji by w przyszłości móc wybierać między dobrem a złem, faktem a fikcją gdy będą wzrastać w naszej wierze i w życiu.

Jeśli chcecie przeczytać Kod Da Vinci, proszę pamiętajcie, że to tylko fikcja, i to fikcja „pokręcona”. Jeżeli szukacie prawdy o naszej wierze, niech wolno mi będzie zaproponować Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego, Wyznania Świętego Augustyna, Credo Nicejskie...

© 2005, Biuro Informacyjne Opus Dei w Internecie
(www.opusdei.pl :.)

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg